Wednesday, April 30, 2008

Who is trying to change the Polish-Poland history? watch the film " Upside Down "

Who is trying to change the Polish-Poland history? watch the film " Upside Down "


Who is trying to change the Polish-Poland history? watch the film " Upside Down "part2

DLACZEGO OBECNY Minister Spraw Zagranicznych nie chce Propagowac tego wspanialego filmu o Polsce?


Panie Ministrze Sikorski niech pan zmieni swoje zdanie! Gdzie Pan sie
urodzil? Tak Polski i Polakow w kraju i na obczyznie pan powinien wspierac!!
Polsce trzeba tej swiadomosci narodowej.

Film „Upside Down” watch


ukazuje brak wiedzy i nieświadomość światowej opinii publicznej używającej określenia „polskie obozy koncentracyjne”, w odniesieniu do obozów zorganizowanych przez Niemców na okupowanych ziemiach polskich। Film powstał z inicjatywy kanadyjskiej Polonii przy wsparciu finansowym Ministerstwa Spraw Zagranicznych (i osobiście Anny Fotygi), które na ten cel przeznaczyło 250 tysięcy złotych।



Prosimy o dotacje dla Niepodleglego Radia Maryja

Konta złotówkowe- PKO BP S.A. II/O Toruńnr 69 1020 5011 0000 9602 0012 9130- Bank Pocztowy S.A. O/Toruńnr 77 1320 1120 2565 1113 2000 0003z dopiskiem: "Dar na cele kultu religijnego"
Konta walutoweEUR - PKO BP S.A. II/O Toruńul. Grudziądzka 4, 87-100 Toruńnr 65 1020 5011 0000 9602 0105 7298Funty GBP - PKO BP S.A. II/O Toruńul. Grudziądzka 4, 87-100 Toruńnr 08 1020 5011 0000 9502 0105 7306Dolary USD - PKO BP S.A. II/O Toruńul. Grudziądzka 4, 87-100 Toruńnr 13 1020 5011 0000 9302 0105 7314(Ofiarodawcy spoza Polski przed numerem konta winni dopisać symbol PL, a po numerze: SWIFT - BPKOPLPW)
Konto w USARADIO MARYJA, P.O. BOX 39565CHICAGO, IL 60639-0565
Konto w KanadzieSt। Stanislaus - St. Casimir's Polish Parishes - Credit Union Limited40 John St., Oakville, ONT L6K 1G8Numer konta: 84920

Nic nie ma dla mnie Ja tylko jestem Polski Patriota w Washington DC

Ku chwale ojczyzny! dla dobra nas wszystkich

Alex Lech Bajan
Polish AmericanCEORAQport Inc.2004 North Monroe StreetArlington Virginia 22207Washington DC AreaUSATEL: 703-528-0114TEL2: 703-652-0993FAX: 703-940-8300sms: 703-485-6619EMAIL: office@raqport.comWEB SITE: http://raqport.com/

Polacy Prosimy o wyslanie PROTESTU DO MINISTRA MSZ RADOSLAWA SIKORSKIEGO O NIE PROPAGOWANIE TEGO FILMU ZAPLACONEGO PRZEZ POLAKOW.

DANE DO WYSLANIA PROTESTU
Ministerstwo Spraw Zagranicznych / Ministry of Foreign Affairs



Rzecznik Prasowy: kontakty z mediami / Spokesman: cooperates with the media

rzecznik@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239356
fax (+48-22) 5239099


Informacja konsularna: praktyczne informacje dla wyjeżdżających lub przebywających za granicą / Consular Information: information for Polish citizens abroad

tel. (+48-22) 5239451


Departament Konsularny i Polonii: sprawy konsularne (opieka konsularna, wizy) oraz sprawy dot. Polonii za granicą / Department of Consular and the Polish Diaspora Affairs: supervises the work of Polish consular offices and officers, ensures protection of Poland ’s rights and interests abroad as well as of those of Polish nationals and legal persons in foreign countries, elaborates guidelines for cooperation with other nations in the field of movement of persons as well as visa, migration and asylum policies, is involved in protection of rights of Polish communities abroad, authenticates Polish documents meant for use abroad

msz_konsul@ikp.pl
tel. (+48-22) 5239444
fax (+48-22) 5238029, 523887


Departament Strategii i Planowania Polityki Zagranicznej: otoczenie międzynarodowe, stosunki międzynarodowe, główne kierunki aktywności międzynarodowej RP / Department of Strategy and Foreign Policy Planning: analyses the international environment of the Republic of Poland, elaborates strategies of Poland ’s activities on the international forum, cooperates with scientific institutions, drafts the minister’s exposés as well as reports setting out main Polish foreign policy objectives for the next year

dsip@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239051
fax (+48-22) 5238051


Departament Unii Europejskiej: sprawy związane z UE / Department of the European Union: is engaged in Poland ’s policy towards European nations

due@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239175
fax (+48-22) 6210213


Departament Polityki Wschodniej: sprawy związane z działalnością Wspólnoty Niepodległych Państw, Wspólnoty Demokratycznego Wyboru, Grupy GUAM, Szanghajskiej Organizacji Współpracy, Organizacji Czarnomorskiej Współpracy Gospodarczej, Wspólnej Przestrzeni Gospodarczej, Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, Euro-Azjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej, Związku Białorusi i Rosji / Department of Eastern Policy: matters connected with the activity of the Community of Independent States, Community of Democratic Choice, GUAM Group, Shanghai Cooperation Organization, Black Sea Economic Cooperation, Common Economic Area, Collective Security Treaty Organization, Eurasian Economic Community, Union of Belarus and Russia

dpw@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239250
fax (+48-22) 5238232


Departament Polityki Bezpieczeństwa: problemy bezpieczeństwa i obronności RP / Department of Security Policy: deals with security and defense-related issues, with due account of threats posed to security of Poland , attends on the cooperation of the Republic of Poland with NATO, WEU and OSCE, as well as with the European Union with regard to the Common European Security and Defense Policy, assists Poland ’s representatives working on NATO projects, is involved in conventional arms control, assists representatives of the Republic of Poland engaged in pursuit of disarmament initiatives, is responsible for the international cooperation of defense industries

dpb@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239205
fax (+48-22) 6285841
fax (+48-22) 5238049


Departament Prawno-Traktatowy: umowy międzynarodowe, dla których ministrem właściwym jest Minister Spraw Zagranicznych / Department of Legal and Treaty Issues: watches over performance of the minister’s responsibilities ensuing from provisions on international agreements, exercises supervision over the implementation of international agreements concluded by the Republic of Poland , in respect of the minister’s area of responsibility, participates in negotiating international agreements, opines on issues related to public and private international law, keeps an archive of all texts of international agreements and related documents, deals with human rights and ethnic minority-related issues, provides extensive assistance to persons representing Poland before international human rights protection bodies

dpt@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239424
fax (+48-22) 5238329


Departament Systemu Narodów Zjednoczonych i Problemów Globalnych: współpraca RP z organizacjami i organami Narodów Zjednoczonych / Department of the United Nations System and Global Issues: is involved in Poland ’s cooperation with organizations and organs of the United Nations’ system, ensures assistance to Poland ’s representatives in the disarmament-related work of UN bodies and organizations, handles the issue of Poland ’s participation in peacekeeping operations of the United Nations, coordinates establishment of Poland ’s positions with regard to global problems, deals with cooperation for development.

dsnz@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239400
fax (+48-22) 6210217


Departament Współpracy Rozwojowej: problematyka międzynarodowej współpracy na rzecz rozwoju, obsługa narodowego programu współpracy rozwojowej, współpraca z instytucjami pomocowymi UE, OECD (DAC) i Systemu NZ / The Development Co-operation Department: foreign assistance that includes development assistance and support for the process of building democracy and a civil society.

dwr@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5238073
fax (+48-22) 5238074


Departament Zagranicznej Polityki Ekonomicznej: tworzenie założeń zagranicznej polityki ekonomicznej RP oraz sprawy związane z członkostwem RP w OECD, Światowej Organizacji Handlu, Banku Światowym, Międzynarodowym Funduszu Walutowym, Europejskim Banku Inwestycyjnym i Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju / Department of Foreign Economic Policy: helps work out guidelines for Poland ’s external economic policy, analyses main problems and trends in international economic relations, evaluates the economic security of the Republic of Poland , participates in projects undertaken in connection with Poland ’s membership of the Organization for Economic Cooperation and Development, and of the World Trade Organization

dzpe@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239203
fax (+48-22) 5239149


Departament Europy: sprawy dotyczące państw kontynentu europejskiego (z wyłączeniem kwestii wizowych i konsularnych oraz organizacji międzynarodowych) / Department of Europe: is engaged in Poland ’s policy towards European nations and its cooperation with the said nations, collects information on the political, economic, scientific and cultural situation in particular European nations, is in charge of bilateral consultations and official visits, exercises supervision of the work of Polish diplomatic missions in Europe

de@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239757
fax (+48-22) 5239764
fax (+48-22) 5239817


Departament Ameryki: sprawy dotyczące państw kontynentu amerykańskiego (z wyłączeniem kwestii wizowych i konsularnych) oraz organizacji regionalnych : OPA, NAFTA, MERCOSUR, FTAA / Department of the Americas: is engaged in Poland ’s policy towards nations of the Americas and its cooperation with the said nations, collects information on the political, economic, scientific and cultural situation in particular American nations, is in charge of bilateral consultations and official visits, exercises supervision of the work of Polish diplomatic missions in the Americas

dam@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239270
fax (+48-22) 6226462


Departament Azji i Pacyfiku: sprawy dotyczące państw regionu Azji i Pacyfiku (z wyłączeniem kwestii wizowych i konsularnych) oraz międzynarodowych organizacji regionalnych: ASEAN, APEC, ASEM, ARF, KNPN, KEDO i innych / Department of Asia and Pacific Region: is engaged in Poland ’s policy towards nations of Asia and the Pacific region and its cooperation with the said nations, collects information on the political, economic, scientific and cultural situation in particular nations of Asia and the Pacific region, is in charge of bilateral consultations and official visits, exercises supervision of the work of Polish diplomatic missions in Asia and the Pacific region

dap@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239302
fax (+48-22) 5239599


Departament Afryki i Bliskiego Wschodu: sprawy dotyczące państw regionu Afryki i Bliskiego Wschodu ( z wyłączeniem kwestii wizowych i konsularnych) oraz międzynarodowych organizacji regionalnych: LPA, DA, OKI, SADC, RWPZ, UMA, COMESSA, ECOWAS, COMESA / Department of Africa and the Middle East: is engaged in Poland ’s policy towards nations of Africa and the Middle East and its cooperation with the said nations, collects information on the political, economic, scientific and cultural situation in particular nations of Africa and the Middle East , is in charge of bilateral consultations and official visits, exercises supervision of the work of Polish diplomatic missions in Africa and the Middle East

dabw@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239583
fax (+48-22) 5238113
fax (+48-22) 6287819


Departament Systemu Informacji: polityka zagraniczna Polski, witryny internetowe Ministerstwa oraz placówek zagranicznych, działalność Rzecznika Prasowego MSZ / Department of Information System: is in charge of the system of storing, processing and circulating information within the Ministry and in Polish diplomatic missions, prepares and disseminates information on Poland ’s foreign policy, cooperates with the media in conveying information regarding the work of the Polish foreign service, handles accreditation of foreign correspondents

dsi@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239318
fax (+48-22) 6283353


Departament Promocji: akcje i materiały promujące Polskę za granicą / Department of Public Diplomacy: is in charge of promotion of the Republic of Poland abroad and elaborates appropriate strategies serving that end, encourages contacts with various social groups in foreign countries, focusing on opinion-forming circles, is responsible for creating a positive image of Poland abroad

dprom@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239975
fax (+48-22) 5239898


Protokół Dyplomatyczny: sprawy dotyczące korpusu dyplomatycznego akredytowanego w RP / Diplomatic Protocol: is in charge of visits by heads of state and government as well as those by ministers of foreign affairs, makes arrangements for audiences of foreign diplomats accredited to Poland with Polish top-level state officials, makes arrangements for and provides catering services to diplomatic functions, handles accreditation and exequatur of representatives of foreign states to Poland , watches over the observance of diplomatic and consular privileges and immunities.

pd@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239220
fax (+48-22) 5239617


Biuro Kadr i Szkolenia: sprawy dotyczące kwestii kadrowych (aplikacje, praktyki) oraz szkoleniowych / Human Resources Bureau: is in charge of matters pertaining to employment contracts of personnel both in the ministry and in Poland ’s foreign missions, supervises observance of provisions of labor law in the ministry, deals with employment policy of the ministry pertaining to Poland ’s foreign missions, handles matters related to old-age and disability pensions of the ministry’s employees, supervises and coordinates periodical appraisals of employees’ performance, provides attendance on the ministry’s disciplinary commission and keeps its archive, organizes recruitment to the diplomatic and consular service, runs professional training courses for employees and their families

biuro.szkolenia@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239231
fax (+48-22) 5239763


Biuro Administracji i Finansów: inwestycje realizowane przez MSZ, administracja nieruchomościami Skarbu Państwa położonymi poza granicami Polski / Bureau of Administration: is in charge of State Treasury property abroad administered by MFA, handles investment projects and property repairs in Poland ’s missions abroad, ensures provision of necessary equipment and materials.

ba@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239700
fax (+48-22) 6210317
fax (+48-22) 5239789


Sekretariat Ministra: prowadzi sprawy związne z działalnością Ministra Spraw Zagranicznych,zapewnia obsługę Ministra w zakresie jego współpracy z Prezydentem RP, Sejmem i Senatem, Prezesem i członkami Rady Ministrów, Najwyższą Izba Kontroli oraz innymi organami administracji rządowej, samorzadu terytorialnego, partiami politycznymi, instytucjami, stowarzyszeniami i innymi organizacjami; prowadzi sprawy dotyczące patronatów i zaproszeń skierowanych do Ministra Spraw Zagranicznych jako resortu / Secretariat of the Minister: renders services to the minister pertaining to his cooperation with public administration bodies, provides secretarial and clerical attendance on the ministry’s leadership, is in charge of the minister’s agenda, coordinating his visits and appointments

sm@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239201


Biuro Dyrektora Generalnego: funkcjonowanie Ministerstwa Spraw Zagranicznych jako resortu / Bureau of the Director-General: attends on the Director-General of the foreign service, supervises organization and functioning of both the ministry and Poland ’s foreign missions, is in charge of lawmaking and ensures legal aid within the ministry, is responsible for the exercise of scrutiny in the ministry and Poland ’s foreign missions, notably for audit and internal scrutiny, supervises the execution of public procurement in the ministry and Poland ’s foreign missions

bdg@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5238122
fax (+48-22) 5238139


Archiwum: archiwum MSZ / Archives: keeps and allows access to the ministry’s archival resources, prepares historical documentation for the ministry, establishes principles governing circulation of unclassified documents, makes subscriptions for foreign press

arch@msz.gov.pl
tel. (+48-22) 5239380
fax (+48-22) 5239109

Saturday, April 26, 2008

Israeli Propaganda Machine and How it works? Noam Chomsky.

Israeli Propaganda Machine and How it works? Noam Chomsky.
Peace, Propaganda & the Promised Land (1-8)

Peace, Propaganda & the Promised Land (2-8)

Peace, Propaganda & the Promised Land (3-8)

Peace, Propaganda & The Promised Land (4 of 10)

Peace, Propaganda & The Promised Land (5 of 10)

Peace, Propaganda & The Promised Land (6 of 10)

Peace, Propaganda & The Promised Land (7 of 10)


Peace, Propaganda & The Promised Land (8 of 10)



Peace, Propaganda & The Promised Land (9 of 10)



Peace, Propaganda & The Promised Land (10 of 10)

Friday, April 25, 2008

Prof.Boguslaw Wolniewicz o antypolskiej postawie "Tak nic sie nie nalezy!"

Prof.Boguslaw Wolniewicz o antypolskiej postawie "Tak nic sie nie nalezy!"




Reuters Agency reported from Buenos Aires, Argentina on Fri, 19 Apr 1996 (14:50:17 PDT) on The World Jewish Congress.

Israel Singer, General Secretary of the World Jewish Congress stated that "More than three million Jews died in Poland and the Polish people are not going to be the heirs of the Polish Jews. We are never going to allow this. (...) They're gonna hear from us until Poland freezes over again. If Poland does not satisfy Jewish claims it will be "publicly attacked and humiliated" in the international forum.

Wilm Hosenfeld captain if the Wehrmacht. He was helping Poles and Jews during the war. Wilhelm Hosenfeld hero to remember.

Wilm Hosenfeld captain if the Wehrmacht, He was helping Poles and Jews during the war. Wilhelm Hosenfeld hero to remember.




name: Wilhelm Hosenfeld; May 2, 1895 in Mackenzell, Hessen-Nassau, Germany–August 13, 1952 near Stalingrad), originally a teacher, was a German army officer who rose to the rank of captain by the end of the war. He helped to hide or rescue several Poles, including Jews, in Nazi-occupied Poland. He is most remembered for saving Polish pianist and composer Władysław Szpilman from death in the ruins of Warsaw.


Hosenfeld was drafted into the Wehrmacht in August 1939 and stationed in Poland from mid-September 1939 until his capture by the Soviet Army on January 17, 1945. His first destination was Pabianice, where he was involved in the building and running of a POW camp. Next stop, from December 1939, was Wegrów, where he remained until his battalion was moved another 30 km away to Jadów at the end of May 1940. He was finally transferred to Warsaw in July 1940, where he spent the rest of the war, for the most part attached to Wach-Bataillon (watch battalion) 660, part of the Wach-Regiment Warschau, where he served as a staff officer as well as the battalion sports officer.[1]

Although a member of the Nazi party since 1935, Hosenfeld grew disillusioned with the party and Nazi policies as time passed and, especially, as he saw how Poles were treated. He and several fellow officers felt sympathy for the people of occupied Poland; ashamed of what some of their countrymen were doing, they offered help to those they could whenever possible.

Hosenfeld befriended numerous Poles and even made an effort to learn their language. He also attended mass, took part in communion, and went to confession in Polish churches, even though this was forbidden. His actions on behalf of Poles began as early as autumn 1939 when he allowed, against regulations, Polish POWs access to their families and even pushed (successfully) for the early release of at least one[2]. During his time in Warsaw, he used his position to give refuge to people, regardless of their background (he gave refuge to at least one persecuted German as well), who were in danger of persecution—even arrest by the Gestapo, sometimes by getting them the requisite papers and jobs at the sports stadium that was under his oversight.[3]

Hosenfeld was captured by the Soviets at Błonie, a small city about 30 km west of Warsaw, with the men of a company he was leading. He was sentenced to 25 years at hard labor[4] for alleged war crimes simply on account of his unit affiliation. Despite the many who filed petitions on his behalf, the Soviets refused to believe that he had not been involved in war crimes. He died in Soviet captivity on August 13, 1952, shortly before 10:00 in the evening, from rupture of the thoracic aorta.

Hosenfeld was played by Thomas Kretschmann in The Pianist, a film based on Szpilman's memoirs.

Szpilman's son, Andrzej Szpilman, has long called for Yad Vashem to honor Wilm Hosenfeld as a Righteous Among the Nations, non-Jews who risked their lives to rescue Jews. Along with him, the Szpilman family and thousands of others are asking that Hosenfeld be recognized in this way for his acts of kindness throughout the war.

In October 2007 Wilm Hosenfeld was honored by the president of Poland with a Commander’s Cross of the Order of Polonia Restituta (Polish: Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski).[6]


Sources
Vogel, Thomas, ed.: Wilm Hosenfeld: "Ich versuche jeden zu retten"—Das Leben eines deutschen Offiziers in Briefen und Tagebüchern (Wilm Hosenfeld: "'I try to save each one [I can]'—The life of a German officer in letters and diaries"). Compiled and with commentary by Thomas Vogel, Militärgeschichtlichen Forschungsamt (MGFA: Military History Research Institute). Deutsche Verlags-Anstalt, Munich, 2004. ISBN 3-421-05776-1 (German)
Szpilman, Władysław. The Pianist: The Extraordinary True Story of One Man's Survival in Warsaw, 1939–1945. Picador; 2nd edition, 2002 ISBN 0312311354 (ISBN-10), ISBN 978-0312311353 (ISBN-13). This book includes a foreword by Andrzej Szpilman, excerpts from Hosenfeld's diary, and an epilogue in the form of an essay by Wolf Biermann.

Irena Sendlerowa, nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla: Prezydent Lech Kaczyński mocno przesadził, wyróżniając oficera Wehrmachtu Wilhelma Hosenfelda polskim odznaczeniem państwowym. To niewłaściwe
Nazista w glorii bohatera



Żołnierze Podziemnego Państwa Polskiego, uczestnicy Powstania Warszawskiego są zbulwersowani decyzją prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który odznaczył pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski oficera Wehrmachtu i członka NSDAP Wilhelma Hosenfelda. Oburzenia, zwłaszcza uzasadnieniem tej skandalicznej decyzji, nie kryje również nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla Irena Sendlerowa, która od śmierci uratowała 2,5 tys. żydowskich dzieci. Funkcjonariusz niemieckiego kontrwywiadu został uhonorowany za rzekome ratowanie Polaków i Żydów, choć nie ma na to niezbitych dowodów. Wiadomo natomiast, że szybko awansował w strukturach okupacyjnej armii, a izraelski Yad Vashem odmówił przyznania mu tytułu Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata.

- Zbrodnie niemieckich żołnierzy, członków Wehrmachtu w okupowanej Warszawie były tak straszne, że dziś - choćby się chciało - nie można o nich zapomnieć. One ciągle tkwią przed oczyma. Sytuacja, w której Hosenfeld, oficer nazistowskiego kontrwywiadu, otrzymuje polski order, jest bardzo niestosowna. Jestem zbulwersowana decyzją prezydenta - powiedziała nam wczoraj Irena Sendlerowa, nominowana do Pokojowej Nagrody Nobla.
W środę wieczorem w Operze Narodowej w Warszawie odbyła się uroczystość odznaczenia przez prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Kaczyńskiego tych, którzy w czasie II wojny światowej ratowali od zagłady Żydów i Polaków. W gronie cichych bohaterów krwawych lat okupacji nagrodzonych w środę przez Kaczyńskiego niespodziewanie znalazł się również niemiecki oficer Wilhelm Hosenfeld, pośmiertnie odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. "(...) Uhonorowanie odznaczeniami państwowymi Sprawiedliwych to złożenie hołdu bezprzykładnemu bohaterstwu zwyczajnych ludzi, a także wskazanie wzorów postępowania obecnym i przyszłym pokoleniom, które z ich poświęcenia winny czerpać wiarę w człowieka i nadzieję na przyszłość. (...)" - takie uzasadnienie znalazło się na stronach internetowych Kancelarii Prezydenta RP.
- Jakie męstwo? Jaki bohater? Bo odwrócił głowę na widok ukrywającego się Władysława Szpilmana, w przeciwieństwie do swoich niemieckich kolegów nie zastrzelił, nie wydał w ręce gestapo? Bo w trakcie przesłuchań wziętych do niewoli powstańców warszawskich nie torturował ich? To zachowanie godne żołnierza, oficera, ale nie powód, by honorować go wysokim polskim odznaczeniem państwowym. Kaczyński wręcza te ordery jak z koszyka. Jako żołnierzowi Powstania Warszawskiego w takiej sytuacji jest mi bardzo przykro - mówi Jan Podhorski, powstaniec warszawski i prezes Rady Naczelnej Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych.
- Może niebawem oprawcy z UB też zaczną dostawać ordery? Przecież wśród ubeków też zdarzali się tacy, którzy nie bili, podchodzili "psychologicznie". Tacy "bohaterowie" - gorzko ironizuje inny z żołnierzy AK, wieloletni więzień Wronek.

Ratował, bo... nie mordował?
Krzyż Komandorski Orderu Odroczenia Polski Wilhelmowi Hosenfeldowi przyznano pośmiertnie. Tyle że poza pisanym przez niego samego w latach okupacji pamiętnikiem, w którym krytykował Adolfa Hitlera i poświęcił sporo miejsca swojemu "współczuciu dla Polaków i Żydów", nie ma żadnych dowodów na udział Hosenfelda w zorganizowanej akcji ratowania osób zagrożonych eksterminacją. Owo "współczucie" nie przeszkadzało mu jednak skrupulatnie wypełniać obowiązków niemieckiego oficera kontrwywiadu. Zwłaszcza w okresie Powstania Warszawskiego, kiedy do zadań Hosenfelda należało przesłuchiwanie wziętych do niewoli powstańców warszawskich i wspierających żołnierzy Państwa Podziemnego cywilów. "(...) Codzienne przesłuchania. Dzisiaj jeden funkcjonariusz i szesnastoletnia dziewczyna. Nie udało mi się niczego z nich wydobyć (...)" - pisał w swoim pamiętniku Hosenfeld. Jak wspominają w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" kombatanci Podziemia Niepodległościowego, nie ma również dowodów na to, by Hosenfeld uczestniczył w akcji ratowania Żydów koordynowanej przez polskie organizacje konspiracyjne.
Na uhonorowanie Wilhelma Hosenfelda od lat naciska rodzina, która założyła specjalną stronę internetową poświęconą jego osobie. W pamiętnikach mamy obraz żołnierza, który za zasługi na rzecz III Rzeszy w okupowanej Polsce został awansowany do stopnia kapitana rezerwy Wehrmachtu.

Za co ten order?
Hosenfeld odkrył ukrywającego się w gruzach Warszawy kompozytora, dostarczył mu jedzenie i pozwolił uciec. Jednak czy to wystarcza, by umieścić go w gronie osób, o których na stronach Kancelarii Prezydenta RP napisano: "Za bohaterską postawę i niezwykłą odwagę wykazaną w ratowaniu życia Żydom podczas II wojny światowej, za wybitne zasługi w obronie godności człowieczeństwa i praw ludzkich"?
Zdaniem Ireny Sendlerowej, która jako szefowa wydziału dziecięcego Rady Obrony Żydów "Żegota" nie tylko pomagała zamkniętym w getcie Żydom, ale również zorganizowała przemyt, ratując tym samym od pewnej śmierci 2,5 tys. dzieci żydowskich - prezydent mocno przesadził, przyznając tak prestiżowe odznaczenie niemieckiemu oficerowi.
- To naprawdę niewłaściwe zachowanie ze strony prezydenta. Nie powinien tak postępować, choćby ze względu na pamięć i szacunek dla tych osób, które ratując Żydów, poniosły śmierć - twierdzi Sendlerowa.
Irena Sendlerowa, w 1965 roku uhonorowana przez izraelski instytut Yad Vashem medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata, odznaczona również Orderem Orła Białego i Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, w trakcie prowadzenia akcji ratowania żydowskich dzieci została schwytana przez gestapo, poddana okrutnym torturom i skazana na śmierć. "Żegocie" udało się ją ocalić dzięki przekupieniu niemieckich strażników. Po odzyskaniu wolności kontynuowała swoją działalność. Wilhelm Hosenfeld, oficer kontrwywiadu III Rzeszy, z takim zagrożeniem nigdy się nie spotkał: swobodnie pisał pamiętnik, a swoje działania opisywał również w listach do żony.

Szacunek - tak, odznaczenia - nie
- Takie przypadki się zdarzały. Na początku okupacji był to pewien dowód "łaskawości" niemieckich zwycięzców dla "szybko pokonanych Polaków". Żadne bohaterstwo - mówi Jan Podhorski, prezes Narodowych Sił Zbrojnych. - Później już Niemcy brali za to pieniądze, kosztowności i złoto - dodaje.
Mimo starań rodziny Hosenfelda izraelski Instytut Pamięci Ofiar Holocaustu Yad Vashem nie przyznał mu miana "Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata". - Owszem, warto pielęgnować pamięć o jego zachowaniu, zasługuje na szacunek, ale nie na polskie, tak wysokie odznaczenie państwowe - uważa Irena Sendlerowa. Kancelaria Prezydenta nie chciała wczoraj ustosunkować się do całej sprawy. - Nie zajmujemy się komentarzami. A poza tym ja jestem za granicą - uciął rozmowę Marcin Rosołowski z Biura Prasowego Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, odsyłając nas do minister Ewy Junczyk-Ziomeckiej, rzekomo zorientowanej w sprawie. Jak jednak powiedziano nam w sekretariacie pani minister, szans na uzyskanie jej opinii nie ma, a ona sama przez najbliższy tydzień będzie nieobecna.
Wojciech Wybranowski
Der Offizier, der nicht nur den Pianisten rettete
Bekannt wurde er als Retter von Wladyslaw Szpilman: Roman Polanski erzählte die Geschichte in seinem Film "Der Pianist". Jetzt sind Wilm Hosenfelds Briefe in Buchform erschienen. Aus ihnen erfährt man viel Unangenehmes über Deutschland und die Deutschen.

Kein Zweifel: Dieses Buch wird bald zu den Standardquellen für die Mentalitätsgeschichte des Dritten Reiches gehören, denn selten dürfte ein "Volksgenosse" eine so ausführliche und alle Widersprüche in naiver Offenheit zeigende Selbstbeobachtung festgehalten haben, und das für die Vorkriegszeit und die Jahre im besetzten Polen wie auch für die bittere Zeit der russischen Kriegsgefangenschaft. In der Naivität, ja Einfalt dieser Persönlichkeit, der die durchaus gesuchte Übereinstimmung mit dem Führerstaat misslingt, liegt aber auch eine Herausforderung, die Frage nach Mitläufertum, Mitschuld und Formen des Widerstehens neu und konkreter zu stellen. Weiterführende links
Kaczynski zeichnet Wehrmachtsoffizier aus
"Spielen Sie was!"
Der Name Wilm Hosenfeld dürfte nur wenigen bekannt sein; es bedarf schon des Verweises auf Roman Polanskis erfolgreichen Film "Der Pianist", um diese Gestalt einzuordnen. Wilm Hosenfeld, das ist jener deutscher Offizier, der im besetzten Warschau den "Pianisten" rettete, den polnischen Musiker Wladyslaw Szpilman. Allerdings war dies nur eine und eigentlich seine letzte Rettungstat, die wie ein Symbol für eine komplexere Geschichte steht, in den erhaltenen Papieren Hosenfelds aber gar nicht vorkommt. Um es gleich zu sagen: Eine Lichtgestalt des Widerstands wird hier nicht entdeckt, Hosenfeld ist niemand, der mit klarer Absicht und genauen Wertvorstellungen konsequent gegen das Regime gehandelt hätte. Von "Rettungswiderstand" - ein Begriff, den Arno Lustiger geprägt hat und der etwa für Harald Poelchau gilt - kann hier nicht die Rede sein. Und doch ist dies ein wichtiges Zeugnis, weil die Aufzeichnungen in ihrer Naivität und Unmittelbarkeit, ihrer Widersprüchlichkeit und ihrer sprachlichen Unsicherheit ein anschauliches Bild vom Alltag des Dritten Reiches und aus dem besetzten Polen bieten. Und in diesem Zeugnis mehr noch als in der Ergründung der Mentalität eines "Retters" liegt der bleibende Wert dieser Dokumente. Wilhelm Hosenfeld, Jahrgang 1895 - den Rufnamen Wilm verdankte er seinen Jahren in der Wandervogelbewegung, und zwar deren völkischem Flügel -, war kein Intellektueller; die Kultur der Weimarer Republik und das Geschehen in Berlin schienen für diesen Katholiken aus dem Umland von Fulda keine Bedeutung zu haben, die große Politik auch nicht. Wie für viele Menschen seiner Generation wurde der Erste Weltkrieg sein großes Bildungserlebnis, denn gleich nach Beendigung der Schulzeit wurde er 1914 eingezogen und zwei Mal schwer verwundet in den vier Jahren Krieg. Aus diesem Erlebnis von Stahlgewittern und Kameradschaft speiste sich auch sein späteres politisches Denken. Die Jahre beim Wandervogel hat er als bloße Fortsetzung dieser Kameradschaft empfunden, und seine Ideen über Erziehung und Sport, die er als Volksschullehrer auf dem Lande vor und nach 1933 verwirklichte, wurden davon bestimmt. Das zweite prägende Element war sein tief verwurzelter katholischer Glauben, der vor allem im Gefühl begründet war. Und eben dieses Gefühl - die Fähigkeit zum Mitleid - hinderte ihn, zum hundertprozentigen Nationalsozialisten zu werden, und aus diesem elementaren Mitgefühl heraus wurde er auch, als es möglich und nötig wurde, zum Retter. Hosenfeld war ein begeisterter Pädagoge, der am liebsten mit jungen Erwachsenen arbeitete. Nach der Machtergreifung war er ein Mitgezogener eher als ein Mitläufer. Er versuchte, als Patriot und alter Kämpfer sich mit dem neuen Staat und dessen "Idealen", auch mit dessen Krieg und "Volkstumspolitik" zu identifizieren, aber es misslang, weil er, mehr gefühlsmäßig als rational, an Werten festhielt, die nicht mit dem Nationalsozialismus zu vereinbaren waren. 1933 trat er in die SA ein, 1935 in die Partei; zur Wehrmacht geholt wurde er schon im August 1939. Bis dahin betrieb er naive "Volkstumsarbeit" auf dem Lande, in Feierstunden, Sportveranstaltungen und Ausflügen. Das Sport- und Gruppenleben sah er in der Tradition des Wandervogels, aber er blieb doch ein Einzelgänger und hielt sich auch im Krieg von allzu enger Kameradschaft fern, nahm kaum an Saufabenden und Liebeshändeln teil, sandte dafür aber Geschenke an die Frau daheim, die wie fast alle Zivilisten im Reich gut genährt und gekleidet war, auch das bezeugen seine Briefe, also von der deutschen Herrschaft profitierte - bis auch der Krieg auf das Land der Urheber zurückschlug. Hosenfeld ist ein Mann vom Lande, der Gartenarbeit liebt und Bienenzucht, er heiratet die Tochter eines Kunstmalers aus Worpswede, also sozial und kulturell aus anderem Milieu, was die Ehe wohl spannungsvoll werden lässt. Über die Liebe, über seine Familie und über seinen Glauben schreibt er am schönsten. Teilnahme am Gottesdienst, Kommunion und Beichte sowie Bibellektüre will er nicht missen, sie sind elementare Erlebnisse für ihn, und dieser Glaube schafft ein verbindendes Element mit den Menschen in Polen. Zu Juden hat er kein Verhältnis und keine Meinung, in seiner hessischen Lebenswelt kamen sie nicht vor, manchmal übernimmt er die Redeweise von der "Judenfrage" und auch Vorstellungen einer "gesunden Rassenpolitik"; aber die Vernichtungspolitik und die Untaten in den Gettos empören ihn, dergleichen lehnt er von vornherein ab, und er liefert einige drastische Schilderungen, kann nicht die Augen davor verschließen. Lange glaubt er an das militärische Genie des Führers und an die Notwendigkeit des Sieges, doch schon im Laufe des Jahres 1942 wird sein Glauben erschüttert, er hat den Verlauf des Ersten Weltkriegs klar vor Augen, und die Niederlagen seit Stalingrad geben seinem "Defätismus" rasch Nahrung. Irgendwann im Frühjahr 1941 liest Hosenfeld "Mein Kampf", und er versteht, dass Hitler nur ausführt, was er angekündigt hat. Und er folgert, dass er in seinem Programm fortfahren, also die Sowjetunion angreifen und die Juden vernichten wird. "Nach Hitler wird es in Europa keine Juden mehr geben." Aber in wirklicher Opposition zu dieser Politik steht er nicht. Er hat den Krieg durchaus begrüßt und bedauert, dass er zu bloßem Etappendienst eingeteilt wurde, er empfand Sehnsucht nach Fronterlebnissen, obwohl er doch in Flandern nach 1914 erlebt hat, was Krieg ist. Und er glaubte lange an das politische und militärische Genie des Führers, er ließ sich von Führerreden und Propaganda immer wieder blenden, deren Methoden er gleichwohl durchschaut. Diese Zeugnisse eines schwankenden und ringenden Gemüts zeigen, wie tief Geist und Sprache der NS-Zeit auch diesen gläubigen Menschen erfasst haben, und sie machen die Lektüre auch zur Qual, mindern den moralischen Wert der Aufzeichnungen, gemessen an Tagebüchern von Menschen aus dem aktiven Widerstand. Was bewahrte Hosenfeld vor der Mittäterschaft? Zunächst sein aufrichtiger christlicher Glaube. An den Zehn Geboten hielt er fest, auch an Gottesdienst und Beichte. Die Kirchenpolitik der Naziherrscher stieß ihn ab. Hinzu kamen menschliche Erlebnisse mit einzelnen Polen, freundlicher Kontakt zu polnischen Familien. Vor allem aber die Berichte über Gräueltaten an Polen und an Juden, auch an russischen Kriegsgefangenen, auch wenn er sie lange Zeit hindurch einzig "Himmlers Beauftragten" zuschreibt, die Wehrmacht und das deutsche Volk als unschuldig oder unwissend bezeichnet. Sodann bewahrte er seine Fähigkeit zum Mitleiden: Wenn er misshandelte jüdische Kinder sah, dachte er an die eigenen Kinder (er hatte fünf). Hosenfeld ist isoliert, hat keinerlei Verbindung zu oppositionellen Kreisen, er selbst sieht sich "in geheimer Opposition". Ihm half, dass er den gesamten Krieg über bloßen Etappendienst geleistet hat, weil er schon Mitte 40 und trotz des vielen Sports nicht besonders gesund war. Er war meist für Sportveranstaltungen und Fortbildung innerhalb der Wehrmachtsinstitutionen im Generalgouvernement zuständig. So führte er ein recht kontemplatives Leben, war "ohne eigentliche Aufgaben", worunter er durchaus litt, aber eben das rettete ihn und sicherte seine Rolle als Zeitzeuge des Ungeheuerlichen. Mit dem Krieg gegen die Sowjetunion war er zunächst durchaus einverstanden, ja er sehnte sich nach Abenteuern im Kampf, und hatte doch Glück, dass er draußen bleiben konnte, bestenfalls zu Wachaufgabe in Gefangenenlagern herangezogen wurde, denn wie leicht man hineingeraten konnte, zeigte der Auftrag, ein Filmteam zu begleiten, das einen Propagandastreifen drehte. Es hätte auch ein ganz anderes Kommando sein können. Er besaß Zeit für Lektüre, Beobachtung und Selbstbetrachtungen, in Briefen und Notizen hat er das Leben der Soldaten wie der polnischen Zivilbevölkerung geschildert, und auch von deutschen Verbrechen berichtet er ausführlich. Die Namen Auschwitz und Treblinka tauchen schon Mitte 1942 bei ihm auf. Er schaute genau hin, oder er ließ es sich berichten, und es gab genügend Offiziere, die von dem Schrecklichen empört erzählten. Was er erfuhr, lastete ihm schwer auf der Seele: "Dann ist es keine Ehre, deutscher Offizier zu sein, dann kann man nicht mehr mitmachen." Aber dagegen machen konnte er auch nichts, und seine Einstellung war alles andere als klar, sehr lange blieb er "stolz" auf die "Leistungen der Wehrmacht" und darauf, dem Volk anzugehören, aus dem diese Wehrmacht hervorgegangen war. Auf Zensur scheint er in seinen Briefen nach Hause kaum Rücksicht zu nehmen. Seine Notizen und Schreiben sind nicht sprachlich ausgefeilt, dazu war keine Gelegenheit, doch durch langes Schreiben geübt, gelingen ihm Miniaturen, Porträts und Schilderungen von atmosphärischer Dichte und Eindringlichkeit. Das alles ist sorgfältig ediert und geduldig kommentiert (der Anmerkungsteil umfasst bald 200 Seiten), nur mit zu vielen "sic!" gespickt von einem gut informierten, aber sprachlich nicht immer glücklichen Herausgeber. Hosenfelds einzelne Hilfstaten schon ab 1939 und vor allem ab 1943 lassen sich nur schwer rekonstruieren, sind wohl aber nicht zu bezweifeln; er hat mehreren Juden das Leben gerettet, die im Versteck lebten, er hat mehreren Polen eine schützende Anstellung, falsche Papiere oder Lebensmittel verschafft, darunter einem polnischen Priester und einem deutschen Kommunisten, der Jahre im KZ hinter sich hatte und an die Front geschickt worden war. Sehr spät kommt Hosenfeld zu der Einsicht: "Die Gräuel hier im Osten ... sind nur die geradlinige Fortsetzung dessen, was anfangs mit den politischen Gegnern in Deutschland geschah." Den Judenmord bezeichnet er als "untilgbare Schande" und "unauslöschlichen Fluch". Und er denkt: "Wir verdienen keine Gnade, wir sind alle mitschuldig." Er zeigt auch Größe in der Selbstkritik: "Und wir Toren glaubten, sie (die Naziherrscher) könnten uns eine bessere Zukunft bringen. Als Schande muss jeder Mensch es heut empfinden, dass er auch nur im Geringsten dieses System bejahte." Hosenfeld ist wohl aus derselben Substanz wie der brave Soldat Heinrich Böll; und man ahnt, was aus ihm nach dem Krieg hätte werden können, wenn er die Chance dazu gehabt hätte. Aber er geriet im Januar 1945 in russische Gefangenschaft, in der sich auch sein Glaube bewährte, denn jetzt erst begann seine eigentliche Prüfung. Gerade hier kann man ihm, der von mehreren Schlaganfällen und Entbehrungen gezeichnet war, menschliche Größe und Tragik nicht absprechen. Auch wenn man keinen deutschen Raoul Wallenberg aus ihm machen kann: Die Willkür und schematische Behandlung dieses Gefangenen - der ja kein Krieger war - durch die sowjetischen Behörden ist eine schreiende Ungerechtigkeit, die hier ausführlich belegt werden kann. Seine guten Taten und seine bereitwilligen Aussagen über Kriegsverbrechen halfen ihm nicht. Die Russen misstrauten ihm. Einige der von ihm Geretteten, darunter auch Szpilman, haben sich für Hosenfeld eingesetzt - vergeblich. Er wurde nicht entlassen, sondern zu 25 Jahren Lager verurteilt, und er starb an den Folgen seiner Krankheit im August 1952. Es bedurfte des Filmes von Polanski, um an Wilm Hosenfeld zu erinnern, ein bleibendes Denkmal hat er sich selbst gesetzt, ein sehr privates Echolot der schwarzen Jahre, aber eines, in dem man viel Unangenehmes über Deutschland und die Deutschen erfährt.

Bad manners at Warsaw Ghetto Israeli teenagers-students are a nuisance in Poland AGAIN!

Bad manners at Warsaw Ghetto Israeli teenagers-students are a nuisance in Poland AGAIN!
Please do something before the next trip or do not come to Poland.


Israeli youths in Poland ceremony score failing grade with disrespectful behavior

Attila Somfalvi Published: 04.24.08, 10:36 / Israel Opinion


It’s been a while since I felt both so proud and so embarrassed to be Israeli at the same time, as I felt during my visit to Poland.


President in Poland

Peres: New Poland one of Israel's greatest EU allies / Aviram Zino

Peres speaks at length about Jewish History in Poland. ‘Remnants of death camps on Poland’s land serve as pillar of fire in our collective historical memory’
Full Story


On the one hand, I was overwhelmed by powerful patriotic feelings, nationalistic even, when I stood under the blue-and-white flags proudly carried by Israeli students in the cold winds of Auschwitz and Majdanek. On the other hand, I was red with shame in the face of the behavior of Israeli youths during events that required a little respect and restraint.


For example, the impressive and dignified ceremony organized by the Poles to mark 65 years to the Warsaw Ghetto uprising that was attended, in addition to Polish President Lech Kaczynski and Israeli President Shimon Peres, by the French foreign minister, representatives of the German and US governments, Polish senators, Holocaust survivors, war veterans, senior Polish army officers – and also hundreds of Israeli teenagers from across the nation who were just finishing an intensive journey through the death camps.



It is difficult to describe the huge Polish investment in the event. It is also difficult to describe the reverence shown by the hundreds of non-Israeli invitees to the speeches delivered by the two presidents, the singing of the El Maleh Rachamim memorial prayer, the Israeli national anthem, the Hebrew prayers, and the entire ceremony. It appeared that everyone was doing above and beyond in order to honor the memory of the Warsaw Ghetto heroes.



Yet at the same time, a few meters away, the jungle was going wild. On the Israeli side where the youth delegation members were concentrated, everyone behaved as though they were in the middle of some feast on a Tel Aviv traffic island. Only the barbeques were missing, but we had snacks, soft drinks, loud giggling, and screaming. Some students were lying on the grass while listening to their iPods. We also had group gatherings, a mini-festival of storytellers and jokers, short naps, smoking, whispers, the occasional game of “catch” accompanied by cheerful calls, nuts and seeds, and childish, embarrassing, and exaggerated panic upon hearing the gun salute. It was all there.


Teenagers have not learned a thing
Indifferent teachers were also there, busy searching for a comfortable spot to lean on. We also had Education Ministry representatives with hands in their pockets who observed what was going on without doing a thing – overall, what we had there was a great shame. With the exception of several dozen youths who bothered to follow the ceremony and hold up flags, the Mideastern party continued according to plan and with no connection to the memory of the Jews who fought the Nazis.


One of the teachers explained to me that the Education Ministry is at fault because it did not bothered to organize chairs for the Israelis and the ceremony was long. Another teacher said the students had trouble following the speeches in Polish, and therefore lost interest in what was happening around them. This explanation could have been valid had I not seen with my own eyes the lack of interest and zero respect displayed by most students to the symbols of the State of Israel during President Shimon Peres’ speech – delivered in clear and fluent Hebrew. I will make no mention of the students’ attitude to the Polish national anthem and other speakers for obvious reasons of shame.


At the heart of Warsaw, a few meters away from the Rapaport Warsaw Ghetto monument, after eight days, three concentration camps, two ghettos, and dozens of stories – the Israeli teenagers proved on the last day of their journey that they have not learned a thing.

Perhaps they know more about the Holocaust, but in all matters related to manners, culture, education, and respect to others – they scored a humiliating failing grade. And with this grade they returned home, to Israel, to their parents and education system that have indeed put them on a plane to Poland – but sent them there without any moral baggage.

-----------------------
Encouraged by Rabbi Israel Singer's, the General Secretary of the World Jewish Congress, statements in 1996 such as " If Poland does not satisfy Jewish claims, it will be publicly attacked and humiliated in the international forum." So it is a plan to deliberately slander Poland's name and manipulate the American public's opinion against Poles. It was permitted to slander Poles now


A real hero - Witold Pilecki - A Volunteer for Auschwitz


Poland was the only country in all of Nazi-occupied Europe with death penalty for sheltering Jews. Germans knew how sympathetic Poles were to Polish Jews and in that way they could get rid of them both. Entire families, sometimes whole towns were murdered for sheltering Jews.

despite the overwhelming and deadly idea of antisemitism in the Third Reich - there were a large number of individuals and organizations (such as Zygota in Poland) that risked (and sometimes lost) their lives in the effort to save Jews? They saved thousands of Jewish children from the Nazi, smuggled them out of the Warsaw Getto and hid with Polish families

Alex Lech Bajan
CEO
RAQport Inc.
2004 North Monroe Street
Arlington Virginia 22207
Washington DC Area
USA
TEL: 703-528-0114
TEL2: 703-652-0993
FAX: 703-940-8300
sms: 703-485-6619
EMAIL: office@raqport.com
WEB SITE: http://raqport.com

Saturday, April 19, 2008

Żydzi i rewolucja

Żydzi i rewolucja
Napisał Izrael Szamir
Thursday, 17 April 2008
(posłowie do zbioru esejów „Rosja i Żydzi”, wydawnictwo, „Az”, Moskwa 2007)

Niektóre książki publicystyczne żyją wiecznie (Hercen, Rozanow) przekazując nam swój żar, inne (jak „Co robić”) są kamieniami milowymi swojej epoki, i do nich wracamy, jako do dokumentu historycznego. Zbiór esejów „Rosja i Żydzi” należy do drugiej kategorii; nie na darmo nie wznawiano go przez wiele lat, aż wydawnictwo „Algorytm” uznało za stosowne przedstawić czytelnikom stary spór trwający wśród rosyjskich emigrantów o roli Żydów w rosyjskiej rewolucji: w jakim stopniu imponujący udział Rosjan pochodzenia żydowskiego w rewolucji sformował oblicze radzieckiego społeczeństwa porewolucyjnego. W dyskusji pojawiło się wiele opinii: od przyjęcia do odrzucenia rewolucji, i od priorytetyzowania czynnika żydowskiego do całkowitego jego negowania. W danym zbiorze przedstawiono tylko jedną stronę uczestniczącą w sporze: żydowskich emigrantów, niezadowolonych z radzieckiego społeczeństwa, jakie powstało po Październiku.

Należy pamiętać, że były także inne strony; a więc, odgłosem tego sporu były także dumne wiersze współczesnego im Erenburga o tym, że słowo „Żyd” sąsiadowało zawsze z wielkim słowem - „komunista”. W napisanej w tym czasie powieści „Julio Jurenito” Erenburg także wyróżnia żydowski składnik rewolucji, odnosi się do niego krytycznie, lecz widzi w nim jedynie jeden z motywów partytury operowej pod nazwą „rewolucja socjalna”. W jego opinii - żydostwo to tylko jeden z uczestników tego wielkiego masowego ruchu, ale nie jedyny i nie podstawowy.

Nawet stosunek do rewolucji może być różny. Wyboru artykułów zbioru dokonano w roku 1923, gdy Rosja Radziecka jeszcze lizała rany po Wojny Domowej. My, którzy pamiętamy blask i blichtr czasów Breżniewa w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, nie możemy dzisiaj bez uśmieszku czytać takich tragicznych prognoz białych emigrantów:

„Żydzi, którzy pozostali pod radziecką władzą, skazani są na zdziczenie i moralne oraz fizyczne wyrodzenie się. Na żydostwo, jako całość, ustrój radziecki działa jeszcze bardziej zgubnie, niż na rdzenną ludność kraju. W miastach, które wpadły w ręce bolszewików, wszystko zostało wywrócone, zniszczone, zrujnowane… wszystko, co było u Żydów godnego naśladowania i szacunku zostało zepchnięte w dół, przywalone nędzą, smutkiem, beznadziejnością. Tak ginie fizycznie i moralnie to, co jeszcze pozostało w Rosji z rosyjskiego żydostwa”.

Proroctwa te spełniły się dokładnie na odwrót. Żydostwo Rosji Radzieckiej uczestniczyło w kulturalnym i gospodarczym życiu kraju, i obecnie widzimy, że Żydzi rosyjscy są otwarci, wykształceni, mniej od innych Żydów zaślepieni żądzą zysku, i nawet mniej mają w sobie właściwej Żydom pychy. A miasta, „które wpadły w ręce bolszewików”, rozkwitły i rozbudowały się. Emigranci wprawdzie spierali się, czy Żydzi zgubili Rosję, lecz zgadzali się, że Rosja zginęła – i mylili się. A ponieważ Rosja nie zginęła, więc nie ma sensu rozpatrywania problemu przyczynienia się Żydów do jej zguby.

Pozycja, jaką zajęli autorzy zbioru, była niezwykła dla Żydów – podzielali oni uczucia ruchu Białych, usprawiedliwiali działania Białej Armii, uważali, jak Iwan Ilin, bolszewików za wielkie zło. Będąc patriotami Rosji, zaklinali się na wierność żydostwu, lecz wierzyli w żydowską winę. Według nich, Żydzi byli winni rewolucji, winni z powodu swego aktywnego uczestnictwa w ruchu rewolucyjnym, i winni z powodu swoich sukcesów w latach porewolucyjnych. Przyczyny wyjaśniali następująco: Żydzi włączyli się w aparat władzy radzieckiej dlatego, że ich tradycyjne geszefty upadły wraz z przyjściem socjalizmu. Lecz, według nich, wyjaśnienia nie likwidowały winy. W tym pozostawali małą mniejszością wśród Żydów, którzy zwykle nie spieszą się z przyznaniem się do winy.

Spór ten nie był sporem akademickim, lecz miał wielki wpływ na losy świata – przypomnijmy, że Adolf Hitler w swoich więziennych notatkach, napisanych (lub, co najmniej zaczętych) w tym właśnie roku 1923, przyjął tezę o żydowskim wpływie i postawił polemikę na ostrzu noża. Przejął on niektóre myśli autorów zbioru i doszedł do wniosku, że rewolucje w latach 1917 – 1923 w Rosji, na Węgrzech i w Bawarii zorganizowało żydostwo w swoich własnych celach, a w szczególności, w celu masowego wyniszczenia miejscowej arystokracji i klasy średniej. Komunizm, lub „bolszewizm”, ogłoszony został głównym kierunkiem judaistycznej działalności, a samo żydostwo – najsilniejszym – prawie jedynym czynnikiem działającym na historycznej scenie.

Powiedzmy od razu, że przeplatanie się naszych rozważań z tematyką hitlerowską nie powinno odstraszać nas od kontynuowania dialogu. Mało sympatyczny, lecz mądry żydowski myśliciel, Leo Strauss, przestrzegał nas przed Reductio ad Hitlerum, tendencją ograniczania dyskusji do problemu, co o tym myślał Hitler: „Jeśli Hitler lubił sztukę neoklasyczną, więc klasycyzm to nazizm, jeśli Hitler chciał wzmocnić niemiecką rodzinę, więc tradycyjna rodzina i jej obrońcy – to naziści. Jeśli Hitler winił za rewolucję Żydów, więc każdy, kto mówi o wpływach żydowskich - jest już nazistą”.

Skrajny antynazizm, doprowadzony do absurdu, zrodził mnóstwo koszmarów – architektura Le Cobusier’a, która w postaci „chruszczowek” dotarła do rosyjskich miast i rozcięła wąwozem prospektu Kalinina miłe przedmieście Arbatu, zniszczenie rodziny, nie posiadający własnego oblicza modernizm w sztuce, kult homoseksualnej miłości i Holokaustu - zatryumfowały dlatego, że zwycięstwo nad nazizmem było zbyt zupełne. Otrzymując w roku 2000 nagrodę Konrada Adenauera niemiecki historyk Ernest Holte wyjaśnił ekstremizm Hitlera związkiem z „czerwonym terrorem” i z rolą, jaką żydostwo odegrało w jego wprowadzeniu, i zaproponował by zrezygnować z automatycznego zupełnego negowania wszystkich zasad narodowego socjalizmu. Nawiasem mówiąc, zaciekły antykomunizm liberałów, doprowadzony dzisiaj do absurdu, jest nie mniej straszny i zgubny; to on zniszczył społeczeństwo bezpieczeństwa socjalnego, stworzył dwie rasy – biednych i bogatych, i doprowadził do takiego zezwierzęcenia człowieka, o jakim nie śniło się ani nazistom, ani komunistom.

Lecz gotowość do krytycznego przeanalizowania hipotezy o rewolucji, jako tworu Żydów, nie oznacza chęci jej bezwarunkowego przyjęcia, jak to robi autor przedmowy do analizowanego zbioru, pan Sewastianow, stojący na pozycjach rasistowsko-hitlerowskich. Ideologie skrajne są zbieżne, i nadmiar judeofobii prowadzi Sewastianowa do obozu judeofilów. Proponuje on Rosjanom, by wyrzekli się wiary prawosławnej i upodobnili się do Żydów, nie rozumiejąc, że większość nie może postępować za mniejszością. Jest on opętany ideą „czystości krwi”, odrzuca gwałtownie „mieszańców”, jak lubaczowski chasyd. I w tym jego myśli pokrywają się ze zwykłą opinią o hitleryzmie; jednak rzeczywiste poglądy Hitlera (jak podkreśla dr William Pierce, amerykański wydawca dialogu Dietricha Eckarta z Adolfem Hitlerem, napisanego w tym właśnie 1923 roku) były bardziej subtelne i złożone: Hitler uważał żydostwo za „abstrakcyjną rasę ducha”, tj. za fizycznego nosiciela judaistycznej tendencji, i zachwycał się wychrzczonym myślicielem Ottonem Weiningerem, tymczasem bardziej prymitywny Sewastianow objaśnia żydowskim pochodzeniem także osiągnięcia Lenina, którego uważa za „halachicznego Żyda”. Tego Lenina, który wygonił Bund i który uprzedzał towarzyszy partyjnych, by nie szli na ustępstwa dla Żydów, żeby ci „nie zrobili z nas pachołków”! Na podobieństwo marksistów tępszych od Marksa, współczesny naśladowca Hitlera, Sewastianow, jest bardziej prostacki od Hitlera. Wierzy on w tajemnicę krwi żydowskiej – nie jest to nic dziwnego u człowieka, który nie wierzy w Chrystusa. Już znakomity angielski pisarz katolicki, Chesterton, zauważył, że ci, którzy nie wierzą w Boga, gotowi są uwierzyć w cokolwiek.

Ponadto, pozycja Sewastianowa zestarzała się. Skrajnie prawicowy dyskurs zaciekłych antykomunistów, takich jak Douglas Reed („Spór o Syjonie”), Henry Ford, Rosenberg (zalicza się do nich także wtórny Sewastianow) wypalił się i starzał w końcu XX wieku, kiedy to Żydzi, prawie co do jednego, odeszli od komunizmu i przekształcili się w liberałów, a władza radziecka została zdemontowana. Dzisiaj antykomunista automatycznie popiera Czubajsa i reformy Międzynarodowego Funduszu Walutowego, którym kieruje Wolfowitz. Dzisiejszy filosemita nienawidzi rewolucji, gdyż zamienił swoją pozycję z wczorajszym antysemitą.

Pomiędzy skrajnościami, proponowanym przez biologicznego żydojada Sewastianowa, z jednej strony, i żydowskimi apologetami, którzy sobie wcale tego nie uświadamiają, z drugiej strony, możemy pójść najlepszą ścieżką pośrednią, próbując zrozumieć istotę sporu o roli Żydów w rewolucji. Możemy ustosunkować się do dyskusji lat dwudziestych z większym obiektywizmem, bez uprzedzeń i z większym zrozumieniem, niż ówcześni, możemy i powinniśmy zobaczyć pozytywy, które warto zachować w naszych czasach.

Tą droga poszli wybitni rosyjscy myśliciele, mocarstwowiec Kożynow i prawosławny Panarin. Ich prace – nieprzypadkowo wydane przez „Algorytm” – proponują własne odpowiedzi na pytanie, postawione przez autorów zbioru. Dla Kożynowa idea decydującego czynnika żydowskiego w rewolucji rosyjskiej wydawała się obraźliwą dla Rosjan i historycznie nieprawdziwą. Według niego, Rewolucja Lutowa była przewrotem prozachodnim, proliberalnym, i mogłaby podporządkować Rosję Zachodowi, jeśli nie byłoby ratującej i ochraniającej Rewolucji Październikowej. Kożynow krytycznie przeanalizował materiał, przedstawiony w danym zbiorze, i doszedł do wniosku, że żydowski udział w rewolucji nie był tak ważny, jak twierdzili Żydzi i ich przeciwnicy, i dopiero po rewolucji Żydzi zdołali zebrać jej owoce, lub „wkręcić się”, jak wyrażali się ich przeciwnicy.

Panarin uważał żydostwo nie za grupę etniczną ani religijną, a za tendencję. Tendencję do stworzenia teokratycznego, niechrześcijańskiego państwa kapłanów. Tendencję tą obalił rosyjski naród, i powrócił do pewnego rodzaju normalności, chociaż chrystofobia ustroju radzieckiego nie pozwoliła osiągnąć całkowitej harmonii. Ten prawosławny punkt widzenia pozwala ustalić prawidłową proporcję wydarzeń, unika biologizmu i poczucia beznadziejności. Idąc za ojcem Siergiejem Bułhakowem, Panarin zobaczył wiele wspólnego w tendencji judaistycznej i nazistowskiej: „nazizm niemiecki jest parodią żydowskiego samouwielbienia”.

Trzeci interesujący myśliciel rosyjski – Siergiej Kara-Murza, akceptuje rewolucję i władzę radziecką, i robi surowe wyrzuty Żydom za przejście na pozycje antykomunizmu.

Na Zachodzie rolą Żydów w rewolucji zajmowało się kilku uczonych i myślicieli. W latach trzydziestych we Francji, Simone Weil odnosiła się bardzo krytycznie do tendencji żydowskiej; na tyle krytycznie, że zrezygnowała z chrztu w kościele katolickim, jako zbyt zjudaizowanym. Uważała ona, że Żydzi niszczą „korzenie” miejscowej ludności, i widziała wady ustroju radzieckiego, polegające na zerwaniu z wiarą chrześcijańską i masowych deportacjach ludności.

W USA główną rolę odegrały badania historyka Alberta Lindemanna, którego książkę o roli żydostwa w światowych procesach „Łzy Ezawa” dobrze byłoby przetłumaczyć i wydać dla rosyjskiego czytelnika. Lindemann zauważył, że Żydzi, aktywnie uczestniczący w rewolucji, byli dalecy od żydostwa. Trocki chwalił się tym, że uważano go za Rosjanina, nie mówił w języku jidysz i nie chciał pomagać Żydom, którzy prosili o pomoc; Swierdłow, Kamieniew, Zinowiew także byli dalecy od faktycznego żydostwa. Z drugiej strony, nie-Żydzi uczestniczący w rewolucji byli często zjudaizowani: na przykład, Feliks Dzierżyński, chociaż nie był Żydem, lecz był zagorzałym filosemitą, podobnie jak Łunaczarski.

Kevin McDonald, kalifornijski profesor-neodarwinista, którego jedną ważną pracę „Kulturę krytyki”, bardzo źle przetłumaczono na rosyjski, przedstawił szerszy problem. Wyjaśniał on rolę Żydów w radykalnych ruchach XX wieku, od bolszewizmu do feminizmu, tym, że uczestnicy, nie zawsze świadomie, mieli na celu pożytek dla żydostwa, jako grupy socjalnej. Tak więc, zniszczenie szlachty i wyższej klasy średniej w Rosji zrobiło miejsce dla pnących się do góry po społecznej drabinie Żydów.



II

Obecnie możemy spojrzeć na sprawy z innego punktu widzenia. Żydowskie panowanie, na które żałowali się autorzy zbioru, trwało mniej niż dwadzieścia lat po rewolucji, i można go raczej zaliczyć do symptomów „okresu zamętu”, odnosi się to także do pierwszych lat po pierestrojce. Rządy Trockiego i Swierdłowa minęły tak samo, jak rządy siedmiu bankierów w czasach Jelcyna. W obu przypadkach rosyjski duch zwyciężył.

Teksty zbioru przypominają pewien dokument, stworzony w okresie rozkwitu rządów siedmiu bankierów. Wtedy Edward Topol w znanym liście do Bieriezowskiego kajał się w imieniu narodu żydowskiego przed narodem rosyjskim. Lecz przeszły lata, Bieriezowski na wygnaniu, Chodorkowski w więzieniu, rosyjscy Żydzi uciekają z Izraela z powrotem do Rosji, o Topolu zapomniano, a w Rosji pojawiła się plejada nowych rosyjskich pisarzy – Pielewin, Sorokin, Prochanow, Iwanow. W Rosji władzę znowu dzierżą Rosjanie. Wrażenie żydowskiej wszechmocy okazało się zjawiskiem tymczasowym.

Ważnym symptomem zwycięstwa rosyjskiego ducha stała się monumentalna powieść Maksyma Kantora „Podręcznik rysowania”. Spośród mnóstwa planów fabularnych i ideowych tego ogromnego dzieła wybija się wybór, dokonany przez bohatera o mieszanej krwi żydowskiej i rosyjskiej, na korzyść rosyjskości i chrześcijaństwa. Takiego samego wyboru dokonał Lew Aninski (ujawnijmy pseudonim – prawdziwe jego nazwisko to Iwanow), tak czule piszący o swoich kozackich przodkach.

Dlatego nie możemy podzielać ani tragicznej opinii autorów zbioru, ani tym bardziej rasistowskiej apokalipsy autora przedmowy. Żydzi, oczywiście, aktywnie uczestniczyli w Rewolucji Październikowej, wielu z nich, łowiąc ryby w mętnej wodzie, zostało różnymi komisarzami - lecz po pewnym czasie zajęli oni swoją normalną, drugorzędną, pozycję. Ich wnuki poszaleli w lata dziewięćdziesiątych, i także coś tam urwali, lecz i ich zwycięstwo było czasowe.

Tą tymczasowość i ograniczoność żydowskiego zwycięstwa w Rosji można wyjaśnić za pomocą wiary prawosławnej. Naród rosyjski, zjednoczony przez swoją Cerkiew Prawosławną, jest taką duchową siłą, której nie da rady żaden przeciwnik. Komunizm był prawosławiem bez Chrystusa. Gdyby był z Chrystusem – Rosja weszłaby w bajkowy wiek. Za radziecką walkę z chrześcijaństwem częściowo winni są także komisarze Trockiego – nie mogli oni przyjąć prawosławia i całkowicie złączyć się z ludem rosyjskim, a w Cerkwi widzieli przeszkodę dla takiego złączenia. Ich przejęty od praszczurów antychrześcijański zapał sprzyjał i niszczeniu cerkwi, i czystkom dokonywanym wśród popowskich dzieci.

Lecz nie można z nadmiernej pychy prywatyzować winy. Lawina walki z Kościołem przeszła nie tylko po Rosji. Nie tylko w Rosji, lecz i we Francji, bez żadnych bolszewików, w roku 1905 kościoły zostały ograbione a sprzęty kościelne wystawiono na sprzedaż na licytacjach. Kościoły były burzone nie tylko w Rosji, lecz także w Hiszpanii. Nie Żyd z pejsami, a Puszkin wzywał do uduszenia „ostatniego cara flakami ostatniego popa”. Nie tylko w Rosji, ale i w Turcji i Meksyku wiara była prześladowana – bez radzieckiej władzy. Ale nawet i władza radziecka okazała się nie taka zła, jak wydawało się to autorom zbioru: wychowani przez ustrój radziecki ludzie, po przeżyciu 20 lat (od początku pierestrojki) bez komunizmu, nie zachłysnęli się zachwytem. Komunizm okazał się nieudanym eksperymentem, lecz to samo można powiedzieć o kapitalizmie. Władza radziecka zdołała uratować nierozdzielność Rosji, uzbroiła ją do walki, dała masom wykształcenie, i z Żydami dała sobie radę, nie stosując skrajnych środków.

Lecz w kraju, gdzie nie było rewolucji, gdzie nie było ani Czeka, ani komisarzy, ani rozkułaczania – w Stanach Zjednoczonych Ameryki – żydostwo zwyciężyło o wiele bardziej. Amerykańskie elity w 30% są żydowskie, Żydzi posiadają media, w Ameryce nie można publicznie wspominać Imienia Chrystusa – dlatego, że Żydzi nie pozwalają. Zwyciężył tam, jeszcze w XIX wieku, żydowski duch handlarski, o czym pisał Karol Marks. Przyczyną tego wszystkiego jest brak jednego wspólnego Kościoła Chrześcijańskiego. Rozbite społeczności protestanckie nie mogły oprzeć się żydowskiemu naciskowi, zresztą, nie bardzo chciały, dlatego że różnica pomiędzy kalwinizmem i judaizmem polega na obrzędowych detalach. Jest także inna przyczyna żydowskiego zwycięstwa w Ameryce – wielka własność prywatna, w tym na środki masowego przekazu.

Gdyby nie było Rewolucji Październikowej, to prawdopodobnie Rosja poszłaby drogą amerykańską. Rewolucja Lutowa pozbawiła Cerkiew jej oficjalnej roli, a bez Cerkwi, i nie mając środków masowego przekazu, Rosjanom trudno byłoby uniknąć mamonickiej niewoli. Dlatego, chociaż autorzy zbioru w porywie samobiczowania kajają się za żydowski bolszewizm, to być może, żydowscy bolszewicy uratowali Rosję od śmierci duchowej, zgotowanej przez Rewolucję Lutową.

Dlaczego Żydzi dołączyli do rewolucji? Nie dlatego, że „zawsze kochali demokrację”. Lecz dlatego, że reprezentowali sobą alternatywną elitę, część antyelity, lub kontrelity. W każdym społeczeństwie są grupy kontrelit, czekające na swój czas, wierzące, że zdolne są do zajęcia miejsca na górze, i że ich „nie dopuszczają”. Niemieccy narodowi socjaliści także byli kontrelitą. Jeśliby Hitler mógł wejść do ówczesnego społeczeństwa jako artysta-malarz, wojny by nie było. Lecz jego nie dopuszczono, tak samo jak stare klasy panujące nie dopuszczały młodych inteligentów z ludu i Żydów. Kolejnym zwycięstwem kolejnej kontrelity była pierestrojka – zbyt dużo energicznych ludzi uważało, że partyjna nomenklatura nie pozwoli im na wdarcie się na szczyty. Tym samym była rewolucja roku 1917: wykształceni Żydzi – i rosyjscy inteligenci z ludu, energiczni robotnicy, chłopi, marynarze nie widzieli dla siebie dobrej przyszłości w stabilnym Imperium Rosyjskim i zniszczyli je. Rzeczywiście, ustrój, który nie pozwala na pionową mobilność, nie pozwala energicznym ludziom piąć się do góry, skazany jest na upadek.



Tłumaczył: Roman Łukasiak


Zamknij okienko

Atlantycki Drang nach Osten

Atlantycki Drang nach Osten
Napisał Michał Soska
Friday, 18 April 2008
Pomimo bojowych deklaracji składanych przed wyjazdem do Bukaresztu zarówno przez premiera, jak i przez prezydenta, szczyt NATO nie podjął decyzji w sprawie przystąpienia Gruzji i Ukrainy do Planu Działań Na Rzecz Członkostwa w NATO. Dlaczego z uporem godnym lepszej sprawy w kolejne rozszerzenie Paktu Północnoatlantyckiego zaangażowała się Polska? Dlaczego w kwestii polityki zagranicznej premier i prezydent, kłócący się przecież bez końca w sprawach wewnętrznych, nagle przemawiają jednym głosem - i to głosem, który wyraźnie szkodzi interesom naszego kraju?
Czy naprawdę polski "interes strategiczny", o którym mówią i Tusk, i Kaczyński, leży w ciągłym drażnieniu Rosji i popieraniu działań wobec niej wrogich? I czy nie potwierdzamy przez to starego rosyjskiego stereotypu o Polsce jako wasalu USA i innych państw zachodnich, jako konia trojańskiego, przez którego przelewają się wszystkie fale wrogich najazdów i agresji zbrojnych?

W cieniu Ceausescu

Szczyt NATO w rumuńskiej stolicy nie mógł odbyć się w bardziej wymownym miejscu, niż budzący zgrozę monumentalny, socrealistyczny gmach Pałacu Ludu, wybudowany w czasach reżimu Nicolae Ceauşescu. W tym największym budynku Europy, a w zamierzeniach i całej kuli ziemskiej, spotkali się wielcy i możni tego świata (a także ich wiernopoddańczy satelici), by zadecydować o nowym zachwianiu globalnej, i tak już tylko symbolicznej równowagi na korzyść USA, które de facto pozostały jedynym imperium zdolnym do narzucania swej woli w skali światowej. Tym razem się jednak nie udało: szefowie rządów i przywódcy 26 państw członkowskich NATO, wbrew wyraźnym interesom amerykańskim, nie zaprosili Gruzji i Ukrainy do członkostwa w sojuszu. Szczególnie w wciąganie do struktur zachodnich kolejnych państw dawnego ZSRR, należących w oczach Rosjan do ich historycznego terytorium, do ich cywilizacji i ich strefy wpływów, zaangażowała się Polska. Choć wejście Ukrainy do NATO popierały także inne państwa środkowoeuropejskie, podejmujące swe decyzje raczej na podstawie historycznych awersji do kraju, który przez pół wieku był dla nich okupantem, tylko Polsce zależało tak bardzo, by – jak podała jedna z niemieckich gazet, "Süddeutsche Zeitung" – polski minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski, posunął się do "fizycznego naciskania" na kanclerz Angelę Merkel oraz gróźb, że jeśli Niemcy nie poprą rozszerzenia Paktu Północnoatlantyckiego, spotka ich niewątpliwie straszna kara ze strony Polski, która "ma długą pamięć". A więc już nie tylko prowokujemy Rosję przez popieranie wymierzonych w jej bezpieczeństwo posunięć, ale i szantażujemy sąsiadów zachodnich.

USA kontra Europa

A tymczasem to właśnie Niemcy były głównym przeciwnikiem otwarcia NATO dla Ukrainy i Gruzji, które ich zdaniem nie są jeszcze w pełni gotowe do członkostwa. Podobną opinię wyrażała Francja. Jest jednak oczywiste, że prawdziwy powód ich sprzeciwu jest zupełnie inny: kraje te nie chcą po prostu uczestniczyć w amerykańskiej prowokacji, w euratlantyckim Drang nach Osten, w nowej krucjacie przeciwko Rosji, która posiadając własną cywilizację i własny, tak odmienny od zachodniego system wartości pozostaje zagrożeniem dla amerykańskiego Nowego Światowego Porządku, globalnego kapitalizmu i nihilistycznego relatywizmu moralnego.
Zarówno Niemcy, jak i Francja dostrzegają, że Rosja jest ważnym graczem światowej polityki. Nawet, jeśli nie jest już mocarstwem globalnym, to pozostaje potęgą regionalną, zdolną do współdecydowania w sprawach dotyczących przynajmniej części Europy oraz Azji. A przede wszystkim - jest bardzo pożądanym partnerem handlowym, dostarczającym gigantyczne ilości surowców naturalnych do Europy oraz stanowiącym nie mniejszy rynek zbytu dla towarów europejskich. Nie dostrzega tego tylko Polska, która zamiast wykorzystać swe strategiczne położenie, dające nam przecież świetną pozycję startową w rywalizacji o pozycję pośrednika pomiędzy Wschodem a Zachodem, dała się zaprzęgnąć do amerykańskiej polityki post-zimnowojennej. Paradoks polega więc na tym, że w obecnej sytuacji współpraca Niemiec z Rosją, która generalnie stanowi dla Polski zjawisko niekorzystne, stała się powodem słusznego odrzucenia nieczystej gry Ameryki, radykalnie popieranej przez nasz kraj. W imię interesów amerykańskich drażnimy Rosję, zamiast z nią współpracować.
Pomimo upadku komunizmu i rozpadu ZSRR Stany Zjednoczone wciąż traktują Rosję jako wroga, którego trzeba osłabiać, ograniczać i blokować. Amerykańska polityka "równowagi i hamulców", wbrew swej nazwie, z równowagą nie ma zbyt wiele wspólnego. Służy wyłącznie utrzymania słabnącej dominacji USA we współczesnym świecie, w którym w siłę rosną nowe mocarstwa, nie uznające amerykańskiej hegemonii. Te nowe ośrodki globalnej polityki nie podzielają de facto imperialistycznej filozofii Georga Busha, zgodnie z którą wolny rynek jest jedynym regulatorem stosunków społecznych, a indywidualizm i niczym nieograniczone prawa człowieka są ważniejsze niż dobro państwa i narodu - a Stany Zjednoczone są powołane do ich narzucanie i wymuszania na całym świecie. Każde państwo, które tych rozwiązań nie akceptuje, staje się automatycznie "państwem rozbójniczym" lub członkiem "międzynarodowej osi zła". Tymczasem te nowe ośrodki polityki globalnej posiadają własne cywilizacje, własne wielkie religie i własne ideologie - których tkwiący w przekonaniu o uniwersalności swych rozwiązań Zachód nie rozumie lub zrozumieć nie chce.

Myślenie zimnowojenne

Obok Chin, Indii, Japonii, a w przyszłości może i jednego ośrodka cywilizacji Islamu, takim właśnie rywalem USA jest prawosławna Rosja. I dlatego Stany Zjednoczone wciąż nie potrafią się wyzbyć myślenia zimnowojennego: zakładają bazy wojskowe w dawnych republikach radzieckich (zwłaszcza wzdłuż tzw. miękkiego podbrzusza Rosji, czyli jej południowych granic), popierają różne kolorowe rewolucje o antyrosyjskim zabarwieniu oraz chcą zainstalować służącą rzekomej obronie tarczę antyrakietową tuż u granic rosyjskiej strefy wpływów (albo po prostu: obszaru cywilizacji rosyjskiej). Tymczasem Ukraina, zwłaszcza jej prawobrzeżna część, stanowi zdaniem większości Rosjan rdzenny obszar prawosławnej cywilizacji. To tutaj powstał jeden z pierwszych organizmów państwowych na ziemiach rosyjskich, Ruś Kijowska. Prawobrzeżna Ukraina jest krajem prawosławnym, do którego nie dotarły wpływy Kościoła katolickiego i unickiego. W Kijowie znajduje się jedno z świętych miejsc prawosławia – Ławra Kijewsko-Peczerska. Na wschód od Dniepru, zwłaszcza w zagłębiu Donbasu i na Krymie, mieszka duża mniejszość rosyjska, wiążąca swe sympatie nie z Unią Europejską i z NATO, a z Rosją i Białorusią.
Istnieje wiele mieszanych, rosyjsko-ukraińskich rodzin. Tutaj największe poparcie ma prorosyjska Partia Regionów Janukowycza. Kiedy w 2006 roku miało dojść do manewrów NATO na Morzu Czarnym nieopodal Krymu, miejscowa ludność blokowała porty i organizowała antyamerykańskie demonstracje, zmuszając jankesów do wycofania się. Język ukraiński, zawierający wiele polonizmów, również ogranicza się raczej do zachodniej połowy kraju, we wschodniej panuje rosyjski. Ukraina, przynajmniej Ukraina prawobrzeżna, jednoznacznie zalicza się do strefy cywilizacji rosyjskiej. Wiedział o tym prezydent Putin, za którego kadencji Rosja podniosła się z kolan, na które rzucił ją próbujący zaprowadzić zachodni system parlamentarnej demokracji i kapitalizmu Borys Jelcyn. Rosja Putina zaczęła bronić swych interesów, potrafiąc sprzeciwić się, co prawda z większym lub mniejszym powodzeniem, dążeniom Stanów Zjednoczonych. Putin potrafił wyraźnie powiedzieć swoje niet w sprawie niepodległości Kosowa, tarczy antyrakietowej i rozszerzenia NATO. Czy równie zdecydowany i nieugięty będzie Miedwiediew, pokaże najbliższa przyszłość.
Nie tak jasno przedstawia się natomiast sytuacja w przypadku zachodniej części kraju. Zbyt duże były tu wpływy Europy na przestrzeni dziejów, zbyt wiele wieków o kulturze tych ziem stanowiły państwa należące do cywilizacji łacińskiej, by nie pozostawiło to skutków trwających po dzień dzisiejszy. Politycznie Ukraina jest wewnętrznie rozdarta. "Pomarańczowa rewolucja" odniosła zwycięstwo jedynie do linii Dniepru, a jej bastiony to Lwów i Kijów. Jej zwolennicy – to ludzie młodzi, naiwnie zauroczeni Zachodem, jego fałszywą wolnością i życiem pozbawionym moralnych zasad. Rozdarcie to stara się wykorzystać Ameryka, która po zwycięstwie Juszczenki i całego obozu "pomarańczowych" była pewna zwycięstwa. Integracja Ukrainy z NATO i Unią Europejską wydawała się być tylko kwestią czasu, a obok USA to Polska była tym krajem, który najbardziej się w wyrywaniu kolejnego państwa z rosyjskiej strefy wpływów zaangażował – nie bacząc nawet na to, że poparcie obozu, który legalne i zgodnie z prawem przeprowadzone wybory przegrał, stanowi pogwałcenie zasady suwerenności i zakazu ingerencji w sprawy wewnętrzne.

Kijowa taniec na linie

Ukraiński prezydent Juszczenko wydaje się jednak dostrzegać, że włączenie jego kraju w struktury polityczne i militarne Zachodu nie przebiegnie tak łatwo, jak by sobie tego zapewne życzył. Zdaje się widzieć, że zbyt duża część społeczeństwa nie popiera jego prozachodniego kursu. I wypowiada się wtedy rozsądnie, łagodząc społeczne napięcia i wewnętrzne podziały. Stało się tak podczas jego deklaracji, że ewentualne członkostwo Ukrainy w NATO poddane zostanie pod narodowe referendum, a także niedawnej przecież zapowiedzi, że Ukraina może zakazać drogą ustawową zakładania obcych baz wojskowych na jej terytorium. Pytanie tylko, czy zamiary te prezydent realizować rzeczywiście będzie, czy służyły one wyłącznie chwilowemu uspokojeniu nastrojów.
Pomimo chwilowego faska dalszej ekspansji Ameryka nie rezygnuje z planów rozszerzania euratlantyckiego imperium, podkreślając, że rozmowy będą toczyć się nadal, a droga Ukrainy i Gruzji do NATO nie została definitywnie zamknięta. Stany nadal występują w pozycji jedynego światowego imperium, odrzucając nawet rosyjskie plany kompromisu, polegające na zgodzie na tarczę w Czechach i Polsce w zamian za rezygnację z rozszerzenia NATO. Dla Rosji dotarcie Paktu Północnoatlantyckiego do jej granic stanowiłoby tak duże zagrożenie jej bezpieczeństwa i integralności terytorialnej, że będzie ona niewątpliwie sprzeciwiać się ze wszystkich sił planom ekspansji Zachodu na obszar jej dawnego panowania. I dlatego Putin grozi, iż wejście Ukrainy i Gruzji do NATO stanie się przyczyną nowego kryzysu międzynarodowego, zerwania wzajemnych stosunków politycznych oraz wycelowania rakiet w terytorium sąsiada. Kończy się jednak kadencja i Busha, i Putina. A jeśli ewentualny przyszły demokratyczny prezydent USA załagodzi kurs wobec Rosji, Polska pozostanie w swym antyrosyjskim nastawieniu osamotniona, skłócona i z wielkim sąsiadem na wschodzie, i z bogatymi i wpływowymi krajami Europy Zachodniej, a także pozbawiona poparcia Imperium zza Oceanu.

Michał Soska
Mysl Polska


Zamknij okienko

Polish Catholics do not seek reparations, moral or financial, from Jews.

Polish Catholics do not seek reparations, moral or financial, from Jews.
Sarasota Herald Tribune, Assoc. Press, p.9, March 13, 2001.


Some years ago Professor Jan Tomasz Gross wrote a well-documented book entitled Revolution from abroad: The Soviet Conquest of Poland’s Western Ukraine and Western Belorussia. In this work, published by Princeton University Press, Gross gave substantial evidence of the complicity of some Polish Jews in the murder of thousands of Polish Catholics by the Soviet forces who occupied much of Poland in September of 1939 during the joint Soviet-Nazi invasion of that country. This extensively footnoted book was received with stony silence by the journals, which might have been expected to review it, from the professional quarterly Slavic Review to the New York Times. Indeed, professor Gross was essentially put in a state of hostile isolation by many persons in the literary and professional Slavic community.

Apparently Professor Gross has now worked his passage back into "politically correct society" with his recent Neighbors, also published by Princeton University Press. Relying principally on recollections of a Polish-Jewish Communist official (Szmul Wasersztajn aka "Calka"), Gross has produced a thin argument to the effect that In 1941 Polish civilians from the village of Jedwabne drove 1600 Jews into a barn and burned them to death. The geometrical improbability of the spectacle aside (the farmer who owned the barn owned only four acres), one wonders how such a scantily researched book can receive the instant cachets of the same journals which had simply ignored Revolution from Abroad

There seems to be a pattern of alleging murders of Jews in areas of Poland, which shifted from Soviet to German control in- June of 1941. The widespread collaboration of some Jews in fingering priests, schoolteachers, Landowners, physicians, sat other professionals (spoken of by Gross in his earlier works) certainly led to retribution against the guilty dining Soviet withdrawals. This does not translate into genocidal pogroms, which were staged by the Germans. That the Polish Underground Army did retaliate against collaborators either with the Nazis or the Soviets is not denied. That innocent perished with the guilty in such retaliations is commonplace in wartime conditions, but for anyone to mistake such retaliations as anti-Semitic rage whenever the collaborators were Jews is simply absurd.

Furthermore, nobody denies that there were evil individuals in the Polish population who did murder Jews during the War. But they carried out their crimes understanding that they were explicitly forbidden by the Polish Underground government and carried the death sentence from that government.

In Israel, within a short walk of the Yad Vashem memorial to Jewish victims of the Holocaust, is the site of Deir Yassin, where the Stem Gang/Irgun activists of Yitsak Shaniir and Menachem Begin (later Prime Ministers of Israel) slaughtered all the men, women and children in the unfortunate Arab village on April 9, 1948. This is an example of an organized atrocity against civilians committed by an official national body. Nothing like that was ever carried out by any official organization of Polish Catholics during the horrific years of World War II (in which over three million Polish Catholics died at both Soviet and German-Nazi hands).

We have long passed the time when Poles should feel they have to dedicate time and energy to answering "national guilt" charges like those made in Neighbors. After a fifty-year occupation of Poland by the Soviets, we can simply observe that during this entire wretched period the probability of a crime committed by a Polish Catholic against a Polish Jew was much less than a crime committed by a Polish Jew against a Polish Catholic. There are many evidences that this is so, Including the earlier work by Professor Gross as well as John Sack’s An Eye for an E~ The leadership of the dreaded US (communist secret police) by Jakub Berman (of which Szmul Wasersztajn, the chief source of Neighbors was a member) is a matter of record. The collaboration between the "Jewish committees" and the NKVD in Soviet occupied Poland is also a matter of record. The last memory of Poland by many a Polish Catholic before the door was slammed shut on a boxcar bound for Siberia was that of a Jewish militiaman slamming the door. There was no similar collaboration between Polish Catholics and the Nazis. Nevertheless, Polish Catholics do not seek reparations, moral or financial, from Jews. They hope that mutual respect can replace the rather counterproductive charge and countercharge pattern which Neighbors engenders. Enough is definitely enough.



Prof. I. C. Pogonowski,

Czy USA staje się państwem policyjnym z pomocą Izraela?

Czy USA staje się państwem policyjnym z pomocą Izraela?


Czy USA staje się państwem policyjnym z pomocą Izraela?

Ojciec Święty Bendict XVI chwalił USA w dniu 17 kwietnia 2008, za charakterystyczną dla tego kraju wolność. Szkoda, że nikt nie był w stanie wyjaśnić Ojcu Świętemu, że „wolność amerykańska jest częścią minionej historii.” Przez ostatnie siedem lat USA przechodziło ewolucję na państwo, coraz bardziej rygorystycznie policyjne oraz że nie ma znaków na ziemi i na niebie, że ten proces nie będzie dalej postępował.

Centrum „Global Research” opublikowało 18go kwietnia 2008, wcześniejszy artykuł Larry Chin’a pod tytułem „Państwo policyjne USA krzepnie z pomocą Izraela: Rosnąca rola Izraela w wewnętrznych policyjnych i szpiegowskich akcjach w USA”, według New York Times dzieje się to pod płaszczykiem zwalczania terroryzmu.

Propaganda policji pod hasłem: „Samobójcze wybuchy bomb wnet nastąpią w USA?” ma miejsce w celu zastraszania Amerykanów i przekonania ich, że na pewno wkrótce nastąpią w USA ataki terrorystów na wielką skalę.” Podejrzewa się, że ataki te ma inicjować sama policja, z pomocą fachowców z Izraela, w celu wzmocnienia kandydatury na prezydenta Hillary Clinton, jak też podniesienia stanu armii USA o 100,000, przy jednoczesnym zwiększeniu rekrutowania w wyższych szkołach, niby w imię bezpieczeństwa USA.

Kongres ustanowił „Patriot Act” jako permanentny według nakazu przywódców „Nowego Porządku Świata” i w celu ustalania permanentnej tyranii na świecie od 12 września 2001, czyli następnego dnia po prowokacji zburzenia wieżowców nowojorskich w „magicznym” dniu 11 września 2001, którego data, według zapisu amerykańskiego jest 9,11, taka sama jak standardowy w USA numer telefonu w celu wzywania pomocy na wypadek pożaru, choroby, wypadku, etc.

Kazano szefowi policji w Seattle, nazwiskiem Gil Kerlikowske, wydać ogłoszenie, że stoimy wobec nadchodzących ataków samobójczych, które rozpowszechniły się w Izraelu przez zrozpaczonych prześladowaniem Arabów. Centra zapobiegawcze używają robotów do ćwiczeń w wykrywaniu bomb i materiałów wybuchowych oraz zniewalania samobójczych zamachowców, którzy jakoby wszędzie czyhają w USA.

Na dworcach kolejki podziemnej policja w Nowym Jorku bada podejrzany bagaż. Doświadczenie w Izraelu i w Londynie jest udostępniane szefom policji w USA. Rutynowo grupy policjantów z USA jeżdżą do Izraela i przywożą agentów z Izraela do USA, żeby byli doradcami i trenerami w komisariatach policji w miastach amerykańskich jako specjaliści w arkanach nadzoru i wykrywania terrorystów samobójczych oraz ich aresztowania.

Agenci Izraela mają najbardziej gruntowny wywiad w USA, po Chinach i Rosji i korzystają teraz z okazji „trenowania” Amerykanów jak znajdywać „agitatorów” rekrutujących samobójców oraz wypatrujących miejsca dogodne do ataku samobójczego. Jest to system prania mózgów ludzi w USA, żeby byli solidarni z Izraelem w konflikcie z Arabami.

Policjanci są trenowani, żeby w razie utożsamienia pojedynczego terrorysty nie strzelać, jak zwykle, w jego piersi, ale w głowę, tak żeby na pewno nie spowodować eksplozji bomby pod bluzką. Według tego systemu, strzałem w głowę został przez pomyłkę zabity w Londynie zupełnie niewinny Brazylijczyk. Coraz bliższe więzy policji w USA z agentami z Izraela spowodowało protesty obywateli amerykańskich wyznania muzułmańskiego przeciwko prześladowaniu ich przez policję miejscową.
Policja używa skrótów na słowa: „Arab z aparatem fotograficznym,” żeby chronić jakoby zagrożone mosty, elektrownie i zbiorniki wody pitnej. Rzecznik Rady Amerykano-Islamskiej, Ibrahim Hooper powiedział w Waszyngtonie, że metody importowane z Izraela polegają na arbitralnym przechwytywaniu ludzi przez tajną policję na lotniskach etc. Metody te jak wiadomo wywołują wściekłość Palestyńczyków, którzy są co dzień w ten sposób szykanowani. Hooper protestuje przeciwko stosowaniu tych metod w USA.

Generał policji, Żyd izraelski stacjonowany w ambasadzie Izraela w Waszyngtonie odwiedza komisariaty policji w USA i szef Kerlikowske spodziewa się go w Seattle, na program jako trenera policji miejscowej, żeby poznali lepiej metody stosowane w stosunku do Arabów w Izraelu. Chodzi o metody takie, jakie są potrzebne w wykrywaniu potencjalnych terrorystów samobójczych, ponieważ trzeba być w pogotowiu „nie jest to kwestia czy, jest to kwestia, kiedy nastąpi atak terroru” w Seattle i innych miastach amerykańskich.

Szefowie 18,000 stanowych i miejskich oddziałów policji w USA narzekają na brak wiedzy jak wykrywać potencjalnych terrorystów samobójców. Wystraszeni propagandą neokonserwatystów-syjonistów obawiają się, że jesteśmy w „wojnie globalnej przeciwko terrorystom.” Policja w Nowym Jorku utrzymuje w Izraelu stałego agenta, mówiącego po hebrajsku, który wraca często i uczy, jakie metody Żydzi stosują wobec Arabów, w celu zabezpieczania ruchu ulicznego oraz autobusów i kolejek, za pomocą przeszukiwania bagaży i pakunków.

W Nowym Jorku program inspekcji pakunków przeciw terrorystom ma budżet miliona dolarów na tydzień. Departament „Homeland Security” pod talmudycznym Żydem, Michael’am Chertov’em, opłaca koszt stosowania maszyn rentgenowskich do prześwietlania bagaży i pakunków. Generał z Policji Państwowej Izraela stacjonowany w ambasadzie Izraela w Waszyngtonie, Simon Perry powiedział: „Do ataku terrorystycznego potrzeba dwu rzeczy: zasobów materialnych i motywacji. O materiały wybuchowe jest łatwo, tak, że obecnie kwestią jest tylko motywacja.”

Do Polski przyjeżdżają wycieczki z Izraela ze zbrojną obstawą agentów izraelskich służb specjalnych, które nieraz biją przechodniów nie-Żydów, jak to zdarzyło się w Krakowie na Kazimierzu. W pewnym sensie Polska upodabnia się więc do USA, w którym to państwie, coraz częściej słyszy się pytanie: „Czy USA z pomocą Izraela staje się państwem policyjnym?”



Dodano/uzupełniono: 2008-04-18


--------------------------------------------------------------------------------
Copyright © Iwo Cyprian Pogonowski
www.pogonowski.com

Żydowski Związek Wojskowy ŻZW, Polish for Jewish Military Union Poland

Żydowski Związek Wojskowy ŻZW, Polish for Jewish Military Union Poland

Wykłady prof. Nowaka wywołały konflikt w KIK?
prof. dr hab. Jerzy Robert Nowak (2008-04-18)
Aktualności dnia
słuchajzapisz
was an underground resistance organization operating during World War II in the area of the Warsaw Ghetto and fighting during the Warsaw Ghetto Uprising. It was formed primarily of former officers of the Polish Army in late 1939, soon after the start of the German occupation of Poland.

Due to its close ties with the all-national Armia Krajowa (AK), after the war the Communist authorities of Poland suppressed the publication of books and articles on ŻZW, whose role in the uprising in the ghetto was undervalued,[1] as opposed to a leftist Jewish organization Żydowska Organizacja Bojowa (Jewish Fighting Organization), whose role in the struggle is better covered in modern monographs and often overstated.


History

Formation

Heroes of the Warsaw Ghetto memorial in WarsawThe ŻZW was formed some time in November of 1939, immediately after the German and Soviet conquest of Poland. Among its founding members was Dawid Mordechaj Apfelbaum[3], a pre-war Lieutenant of the Polish Army,[4] who proposed his former superior, Captain Henryk Iwański, to form a Jewish en cadre resistance group in collaboration with other Polish resistance organizations being formed at that time[2]. At the end of December such an organization was indeed formed and received the name of Żydowski Związek Walki. On January 30, 1940, its existence was approved by General Władysław Sikorski, the Polish commander in chief and the prime minister of the Polish Government in Exile.

Initially consisting of only 39 men, each armed with a Vis pistol, with time it had grown to become one of the most numerous and most notable Jewish resistance organizations in Poland. Between 1940 and 1942 additional cells were formed in most major towns of Poland, including the most notable groups in Lublin, Lwów and Stanisławów. Although initially formed entirely by professional soldiers, with time it also included members of pre-war right wing Jewish-Polish parties such as Betar (among them Perec Laskier, Lowa Swerin, Paweł Frenkel, Merediks, Langleben and Rosenfeld), Hatzohar (Joel Białobrow, Dawid Wdowiński) and the revisionist faction of the Polish Zionist Party (Leib "Leon" Rodal and Meir Klingbeil).

The ŻZW was formed in close ties with Iwański's organization and initially focused primarily on acquisition of arms and preparation of a large action in which all of its members could escape to Hungary, from where they wanted to flee to Great Britain where the Polish Army was being re-created[2]. With time however it was decided that the members stay in occupied Poland to help organize the struggle against the occupants. In the later period the ŻZW focused on acquisition of arms for the future struggle as well as on helping the Jews to escape the ghettos, created in almost every town in German-held Poland. Thanks to the close ties with the Związek Walki Zbrojnej and then the AK (mainly through Iwański's Security Corps, the Polish underground police force), the ŻZW received a large number of guns and armaments, as well as training of their members by professional officers. Those resistance organizations also provided help with weapons and ammunition acquisition, as well as with organizing the escapes.

Although the ŻZW was active in a number of towns in Poland, it's major headquarters remained in Warsaw. When most of the Jewish inhabitants were forced into the Warsaw Ghetto, the ŻZW remained in contact with the outside world through Iwański and a number of other officers on the Aryan side. By the summer of 1942, the Union had 320 well-armed[5] members in Warsaw alone. During the first large deportation from the Warsaw Ghetto, the ŻZW received the news of the German plans and managed to hide most of its members in bunkers, which resulted in only up to 20 of them being arrested by the Germans[2]. Although Dawid Mordechaj Apfelbaum could not convince Adam Czerniaków to start an armed uprising against the Germans during the deportation, the organization managed to preserve most of its members - and assets. It also started to train more members and by January of 1943 it already had roughly 500 men at arms in Warsaw alone. In addition, the technological department of the ŻZW, together with Capt. Cezary Ketling's group of the PLAN resistance organization managed to dig up two secret tunnels under the walls of the ghetto, providing contact with the outside and allowing smuggling of arms into the ghetto.


Structure
The commander of the ŻZW at the time of the uprising was Dr. Paweł Frenkiel, [6] though others have mentioned Apfelbaum [1] and Dawid Wdowiński (although this citation is not certain due to lack of documents and sources). The organization was divided onto groups of five soldiers. Three groups formed a unit, four units formed a platoon and four platoons - a company, composed of roughly 240 men. In early January of 1943 the ŻZW had two entirely-manned and fully-armed companies and two additional en cadre companies, to be manned by newly-arrived volunteers when need arises. This indeed happened in April of 1943, though the actual number of ŻZW soldiers to take part in the Uprising is a matter of debate.[1] Apart from the fighting groups, the ŻZW was organized into several departments:[1]

Information Department, directed by Leon Rodal;
Organization Department, directed by Paweł Frenkel;
Supply Department ("Kwatermistrzowski"), directed by Leon Wajnsztok;
Finances Department, without a director;
Communication Department (contacts with Armia Krajowa mainly), directed by Dawid Apfelbaum;
Medical Department led by dr Józef Celmajster (under pseudonym Niemirski);
Juridicial Department under Dawid Szulman;
Saving (Ratowanie) Department (transporting Jewish children and others outside the ghetto), under Kalma Mendelson;
Department of Technology, Transport and Supplies (which, among other things, built two tunnels under the Ghetto walls) led by Hanoch Federbusz;
Military Department under Paweł Frenkel and Dawid Apfelbaum.

[edit] Warsaw Ghetto Uprising
During the Warsaw Ghetto Uprising ŻZW is said to have had about 400 well-armed fighters grouped in 11 units. ŻZW fought together with AK fighters in Muranowska street (4 units under Frenkel). Dawid M. Apfelbaum took position in Miła street. Heniek Federbusz group organized a strong pocket of resistance in a house near Zamenhoff street. Jan Pika unit took position in Miła street, while unit of Leizer Staniewicz fought in the Nalewki, Gęsia street and Franciszkańska street. Dawid Berliński's group took position in second part of Nalewki. Roman Winsztok commanded group near Muranowska, where also the headquarters of the Union was located (Muranowska 7/9 street). Photograph of ZZW headquarters at 2 Muranow Street Warsaw


After the war
Already during the war the influence and the importance of the Żydowski Związek Wojskowy was being downgraded. The surviving commanders of the leftist ŻOB either did not mention the ŻZW's fight in the Warsaw Ghetto Uprising in their writings at all,[1] or belittled its importance.[7] Also the war-time Soviet propaganda did only briefly mention the fighters as they collided with its aims of presenting the Soviet Union as the only defender of the European Jewry.[8] In addition, except for Dawid Wdowiński none of the high-ranking commanders of the ŻZW survived the war to tell their part of the story and it was not until 1963 that Wdowiński's memoirs were published.

This led to a number of myths concerning both the ŻZW and the Uprising being commonly repeated in many modern publications. This was even strengthened by the post-war propaganda of the Polish communists, who openly underlined the value of the leftist Żydowska Organizacja Bojowa, while suppressed all publications on the Armia Krajowa-backed ŻZW.

The “Contact” ring used as a sign between the ŻZW and the Armia Krajowa is displayed in Yad Vashem. A means of identification, used in particular during meetings of higher level officers, were two identical gold rings set with a red stone engraved with Jewish symbols. It was not enough for the contacts to show the ring, they were expected to explain the significance of the symbols.

The ring that was in the possession of the Jewish underground fighters, was destroyed in the ruins of the Ghetto. Its twin remained in the hands of Henryk Iwanski, the leader of the Polish underground and later brought to the museum in Jerusalem, Israel.
Zapomniani żołnierze ŻZW
Maciej Kledzik 18-04-2008, ostatnia aktualizacja 18-04-2008 18:00
Przez ponad 60 lat bojowcy ŻOB nie podjęli dialogu z komabatantami Żydowskiego Związku Wojskowego. Nie ustalono jednej, prawdziwej wersji działań powstańczych


źródło: Żydowski Instytut Historyczny
Dowódca "Wielkiej Akcji" Juergen Stroop po wkroczeniu na teren warszawskiego getta

źródło: Żydowski Instytut Historyczny
Niemieckie działko u zbiegu ulic Franciszkańskiej i Bonifraterskiej
+zobacz więcejW PRL utrwalano w świadomości co najmniej dwóch pokoleń Polaków, że dowódcą powstania w getcie był Mordechaj Anielewicz stojący na czele 700 bojowców z Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB). Stawiano im pomniki, ich imionami nazywano ulice, skwery, instytucje. Dopiero w ostatnich kilku latach zaczęto w Polsce przedstawiać nowe fakty, znane od dziesiątków lat w Izraelu, i to bardzo ostrożnie, by nie urazić kilku żyjących wśród nas bohaterów z ŻOB.


Skrupulatność Stroopa

Raport Jürgena Stroopa, dowódcy SS i Policji na Dystrykt Warszawski, pisany od 20 kwietnia do 24 maja 1943 r., jest bezosobowym dokumentem eksterminacji mieszkańców getta i – jak pisał – żydowskich bandytów oraz polskich terrorystów. Z niemiecką skrupulatnością Stroop wylicza schwytanych i zastrzelonych Żydów, zlikwidowane bunkry, zdobytą broń, waluty, kosztowności. W raporcie nie pada ani jedno nazwisko, chociaż po największej bitwie stoczonej 27 kwietnia na placu Muranowskim przeciwko kompaniom Żydowskiego Związku Wojskowego i plutonowi Organizacji Wojskowej- Korpusu Bezpieczeństwa z AK wymienia, że ujęto 17 Polaków, w tym dwóch polskich policjantów, a także „jednego z założycieli i przywódców żydowsko-polskiej organizacji wojskowej”.

Stroop wszystkich bez wyjątku jeńców rozstrzeliwał, ale na pewno przedtem przesłuchiwał i wiedział, że przeciwko jego jednostkom walczą żołnierze ŻZW i bojowcy ŻOB. To widać z raportu. Pod datą 6 maja napisał: „dotychczas nie stwierdzono z całą pewnością, że tzw. kierownictwo partyjne Żydów (PPR) zostało ujęte lub zgładzone”. 8 maja informował o zlikwidowaniu „kierownictwa partyjnego”.


Wymazani z historii

Dawid Wdowiński, w II RP prezes Polskiej Partii Syjonistycznej Organizacji Rewizjonistów, w wydanej w 1963 r. w Nowym Jorku książce „And we are not saved” (nieprzetłumaczonej na język polski) pisze, że w październiku i w listopadzie 1939 r. w Warszawie spotkała się grupa Żydów, oficerów polskich, reprezentujących prawicowe organizacje polityczne: Betar (Perec Laskier, Lowa Swerin, Paweł Frenkel, Merediks, Langleben i Rosenfeld), Hatzohar (m.in. Joel Białobrow, Dawid Wdowiński) oraz Rewizjonistów (Leib „Leon” Rodal i Meir Klingbeil). Oficerowie ci powołali Żydowski Związek Wojskowy. Na komendanta wojskowego wybrano Pawła Frenkla.

Kapitan WP Henryk Iwański, współpracujący z ŻZW z polecenia KG ZWZ, później AK, wymienia we wspomnieniach z listopada 1939 r. jeszcze por. Dawida Moryca Apfelbauma, z którym walczył w jednym pułku w obronie Warszawy, ppor. Henryka Lipszyca, pchor. Kałmana Mendelsona (po wojnie Madanowskiego) i mgr. prawa Białoskóra. Napisał: „W 1940 r. Mendelson zorganizował grupę 12 mężczyzn uzbrojonych w 4 pistolety. Przechowywali broń w piwnicach domu Karmelicka 5”.

W kwietniu 1942 r. ŻZW liczył już ok. 500 wyszkolonych żołnierzy w kilku kompaniach dowodzonych przez ok. 20 oficerów WP pochodzenia żydowskiego. Od połowy września 1942 r. do kwietnia 1943 r. trzy kompanie ŻZW były skoszarowane na terenie getta i uzbrojone m.in. w karabiny i pistolety maszynowe. Dowództwo mieściło się w domu przy ul Muranowskiej 7 – 9, skąd prowadził na stroną aryjską podziemny tunel.

Żydowska Organizacja Bojowa powstała w połowie 1942 r. z organizacji bojowych kierowanych przez komunistów i syjonistów. W porównaniu z ŻZW była słabo uzbrojona, głównie w pistolety, granaty, butelki zapalające i materiały wybuchowe.

6 kwietnia 1943 r. ŻZW otrzymał od AK informację o zaplanowanym na 19 kwietnia wysiedleniu Żydów z getta. Miał to być prezent dla Hitlera z okazji jego urodzin przypadających 20 kwietnia. Kpt. Apfelbaum przekazał wiadomość dowódcy ŻOB Anielewiczowi.

Obie organizacje podzieliły między siebie stanowiska obronne na terytorium getta. ŻOB miała obsadzić domy przy ul. Zamenhofa, Miłej, Gęsiej i Nalewkach, a 11 kompanii ŻZW – pl. Muranowski, ul. Muranowską i Nalewki od domu pod nr. 38, wzmacniając także pozycje zajęte przez słabo uzbrojone oddziały ŻOB. Paweł Frenkel uzgadniał te plany z Mordechajem Anielewiczem.

Muranowską obsadziły cztery kompanie ŻZW. Osobiste dowództwo nad obroną całej ulicy objął Frenkel. Kompania 5. pod dowództwem Dawida M. Apfelbauma zajęła stanowiska w domu przy Miłej 10. Kompania 6. dowodzona przez Heńka Federbusza obsadziła dom przy Zamenhofa. Kompania 7. z Janem Piką zajęła stanowiska wokół ulicy Miłej. Kompania 8. Leizara Staniewicza kontrolowała Nalewki, Gęsią i Franciszkańską, a 9. z Dawidem Berlińskim część Nalewek. Kompania 10. zajęła pozycje wokół Franciszkańskiej, a 11. z Romanem Winsztokiem przy Muranowskiej. Razem kompanie liczyły około 400 żołnierzy, w ich skład wchodziło od kilkunastu do 50 osób. W porównaniu z oddziałami ŻOB (podawana liczba 700 bojowców wydaje się zawyżona, Marek Edelman mówił Hannie Krall, autorce książki „Zdążyć przed Panem Bogiem”, że było ich 220) były one dobrze uzbrojone.

W połowie kwietnia dowództwo ŻOB odmówiło wojskowego podporządkowania się ŻZW. Dlaczego?


Katyń podzielił powstańców?

Abram Lewi (Ryszard Walewski), komunista, który w czasie powstania w getcie walczył u boku ŻZW, gdyż ŻOB nie przyjęła go do swoich szeregów, napisał w relacji przechowywanej w Instytucie Żabotyńskiego w Tel Awiwie, że ŻOB dążyła do wyłącznego panowania w getcie. I że z jego inicjatywy (nikt inny tego nie potwierdził) przed rozpoczęciem walk centralne getto zostało jednak podzielone na dwa okręgi wojskowe, jeden broniony przez ŻOB, a drugi, z placem Muranowskim, przez ŻZW.

Faktem jest, że ŻOB i ŻZW współdziałały ze sobą w walkach. Na przykład wraz z oddziałem pod dowództwem Marka Edelmana, broniącym szczotkarni, walczyła grupa ŻZW Chaima Łopaty. Marian Turski zapytał Marka Edelmana w wywiadzie dla tygodnika „Polityka” (nr 13/1993), czy po upływie pół wieku zmienił swój stosunek od ŻZW, którego nie wymienia w swoich wspomnieniach z walczącego getta. Edelman odpowiedział, że była grupa rewizjonistów, którzy chcieli przewodzić walce zbrojnej w getcie, ale mieli nikłe poparcie. Rewizjoniści szybko chcieli się przebić na aryjską stronę, nie mieli wpływu na przebieg powstania, na nastrój, na formowanie psychiki i oporu. O ich walkach przy ul. Muranowskiej wie tylko tyle, ile podał w raportach niemiecki generał Stroop.

Myślę, że 12 kwietnia w sztabie ŻZW przy Muranowskiej 7 odebrano drogą radiową (z zachowanej relacji Ringelbluma wynika, że był tam wysokiej jakości radioodbiornik) informacje niemieckie o odkryciu w lesie katyńskim masowych grobów polskich oficerów, wśród nich także narodowości żydowskiej. Usłyszano też o zwróceniu się rządu RP do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o przeprowadzenie dochodzenia i ustalenie sprawców mordu. To stało się pretekstem dla Stalina do zerwania 25 kwietnia stosunków dyplomatycznych z emigracyjnym rządem polskim. Ta informacja mogła spowodować rozłam między obiema żydowskimi organizacjami wojskowymi walczącymi w getcie.

ŻZW (prawicowy i centroprawicowy), jak należy sądzić, opowiedział się po stronie rządu polskiego, ŻOB (lewicowa, komunistyczna) zdecydowanie po stronie Moskwy. W obliczu nieuchronnej zagłady getta nie powinno to mieć większego znaczenia. A jednak. Po wojnie ocaleli ŻOB-owcy ogłosili swoją historię powstania w getcie bez udziału ŻZW.


ŻZW walczył naprawdę

Jak trudno odkłamać historię, świadczy wydana kilka lat temu książka „Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście” (Wydawnictwo Instytutu Filozofii i Socjologii PAN, Warszawa 2001). Barbara Engelking i Jacek Leociak piszą w niej: „Wg relacji Władysława »Żarskiego« Zajdlera 27 kwietnia 18-osobowy oddział AK pod dowództwem Henryka Iwańskiego »Bystrego« i samego »Żarskiego« wspólnie z oddziałem ŻZW pod dowództwem Dawida Apfelbauma stoczył na terenie getta całodzienną walkę z Niemcami. Ta wspólna walka nie znajduje jednak potwierdzenia w innych źródłach, a wiadomo ponadto, że bojowcy ŻZW wcześniej opuścili getto”.

A przecież płk Iranek Osiecki, szef wywiadu Komendy Głównej AK, w książce „Kto ratuje jedno życie... Polacy i Żydzi 1939 – 1945”, wydanej w Londynie w 1968 r., pisze w szczegółach o bitwie 27 kwietnia na terenie getta. Razem z ŻZW walczył oddział Korpusu Bezpieczeństwa dowodzony przez mjr. Henryka Iwańskiego „Bystrego”, w którego skład wchodziła drużyna kpt. Władysława Zajdlera „Żarskiego” i sekcja Lejewskiego „Garbarza”. Oddział przedostał się przekopem na teren walk przy Muranowskiej i poniósł duże straty, polegli m.in. syn majora Roman i brat Wacław, a „Bystry” został ranny. Była to największa bitwa powstania, na pl. Muranowskim spalono niemiecki czołg, rozbito kompanię Łotyszy i zatrzymano Niemców przed domem przy Muranowskiej 7. Przekopem pod ulicą do domu przy Muranowskiej 6 przetransportowano około 30 rannych. Polegli lub zmarli z odniesionych ran prawie wszyscy dowódcy ŻZW – Apfelbaum, Rodal, Białoskóra, Berman, Akerman, Likiernik i inni. Przeżył ciężko ranny Mendelson. Poległo około dziesięciu żołnierzy OW-KB.

Dowództwo AK zachowało pełną obiektywność w stosunku do obu walczących żydowskich organizacji wojskowych, bez względu na ich poglądy i programy polityczne. Michał Klepfisz z ŻOB odznaczony został pośmiertnie przez naczelnego wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego Orderem Virtuti Militari V klasy, a kpt. Apfelbaum z ŻZW, również pośmiertnie, awansowany do stopnia majora WP.

Źródło : Rzeczpospolita