Wednesday, August 29, 2007

Antynarodowa publicystyka "Wprost"


Antynarodowa publicystyka "Wprost"
Nasz Dziennik, 2007-08-29
Prof. Jerzy Robert Nowak


Istotnym aspektem antynarodowej publicystyki tygodnika "Wprost" było zafałszowywanie historii stosunków polsko-żydowskich. Gazeta upowszechniała opinie wyolbrzymiające rzekomą groźbę ksenofobii, rasizmu, antysemityzmu w Polsce. Jednym z ulubionych motywów tematyki "Wprost" stało się również przyprawianie Polakom gęby "okrutników" i "katów" wobec innych nacji, wbrew jakiejkolwiek prawdzie historycznej.

Nie będzie przesadą stwierdzenie, że niektóre teksty "Wprost" prosiły się o jak najszybszą interwencję prokuratora z uwagi na wagę oszczerstwa godzącego w dobre imię Narodu Polskiego. Jako przykład mogą posłużyć stwierdzenia starego agenta SB Andrzeja Szczypiorskiego w artykule pt. "Daltonizm polityczny" ("Wprost" z 23 lutego 1997 r.). Szczypiorski napisał tam m.in., że Hitler "twórczo rozwinął" koncepcje polskich antysemitów. Innym przykładem może być tekst Wiesława Kota o "Liście Schindlera" Stevena Spielberga ("Wprost" z 6 lutego 1994 r.). Kot pisał tam, że "Schindler jest ślepy na teorie rasistowskie, po prostu kocha życie i w zabijaniu swych żydowskich współpracowników dostrzega unicestwienie części Europy, czyli to, co my w Polsce dostrzegliśmy kilka dziesięcioleci później". Wypowiedź ta padła tak po prostu, jakby nie było Ireny Sendlerowej, która uratowała więcej osób niż Schindler, bo 3500 żydowskich dzieci. Jakby nie było miliona Polaków bezpośrednio zaangażowanych w ratowanie Żydów, jakby nie było tysięcy Polek i Polaków straconych wraz z rodzinami z tego powodu, jakby nie było największej liczby drzewek "Sprawiedliwy wśród Narodów Świata", zasadzonych ku czci ponad 6 tys. Polaków przed Yad Vashem w Jerozolimie!

Zagłada Żydów a polskie sumienie
Do najbardziej niegodziwych przykładów zafałszowywania historii na łamach "Wprost" należała rozmowa Jerzego Sławomira Maca i Zofii Stachury z naczelnym rabinem Polski Inkasem Menachemem Noskowiczem "Miejsce najświętsze" ("Wprost" z 23 sierpnia 1998 r.). W czasie rozmowy rabin Noskowicz powiedział m.in.: "Rząd Polski jest odpowiedzialny przed całym narodem żydowskim, by nie zaznawał więcej cierpień. Na ziemi polskiej zginęło sześć milionów Żydów z całej Europy. Tutaj powstała wielka fabryka zagłady. Polska powinna więc oddać ten kawałek ziemi jej ofiarom. Dlatego kilka miesięcy temu proponowałem, by Auschwitz przyznano status eksterytorialności. (...) Nie wolno zapomnieć, że Niemcy dokonali zagłady na tej ziemi. To obciąża polskie sumienie (podkr. - J.R.N.). Dlatego Polska jest coś winna tym, którzy byli tu zwożeni na śmierć z całej Europy. (...) Przecież prezydent Wałęsa podczas wizyty w Izraelu przeprosił Żydów za Zagładę. Ale to nie wystarczy (podkr. - J.R.N.). W ślad za tym muszą iść czyny narodu polskiego, dowodzące kontynuacji tych przeprosin. Takim dowodem byłaby eksterytorialność Auschwitz. To byłoby bardzo dobre dla Polski".
Można było tylko być zdumionym słowami rabina, który uznał, że skoro Niemcy dokonali zagłady Żydów na polskiej ziemi, to fakt ten "obciąża polskie sumienie". Podobnie jak kłamliwym stwierdzeniem, że prezydent Wałęsa przeprosił Żydów za zagładę. Znamienne, że dobrana para redaktorów z "Wprost" nie zareagowała ani zdaniem na pomówienia rabina Noskowicza wobec Polaków. Jak wiadomo, rabin-hucpiarz musiał jednak w końcu opuścić Polskę po sławetnym incydencie, gdy arogancko wymachiwał palcem przed nosem Ojca Świętego. Warto dodać, że zaledwie na tydzień przed sławetnym wywiadem M. Noskowicza dla "Wprost" redaktor naczelny Marek Król wystąpił z sugestią, iż tę część obozu Auschwitz, gdzie dokonano największego w dziejach ludzkości mordu Żydów, powinniśmy po wsze czasy podarować narodowi żydowskiemu (Establishmenty społeczne, "Wprost" z 16 sierpnia 1998 r.).

W zderzeniu z faktami
"Wprost" upowszechniało opinie wyolbrzymiające rzekomą groźbę ksenofobii, rasizmu, antysemityzmu w Polsce. Na przykład Eryk Misiewicz w "odpowiednio" zatytułowanym tekście "Polski apartheid. Czy jesteśmy rasistami?" ("Wprost" z 5 marca 1995 r.) alarmował z powodu rzekomej siły rasizmu w Polsce. Wykorzystywano każdą okazję w celu skrajnie stronniczego uwypuklania różnych "polskich win" wobec Żydów. W sprawach spornych co do zakresu "polskiej winy" autorzy "Wprost" "bezbłędnie" wybierali opcje najbardziej negatywnie świadczące o Polsce i Polakach. Nader typowe pod tym względem były teksty o zbrodni kieleckiej na Żydach z 4 lipca 1946 roku. Autorzy "Wprost" oczywiście konsekwentnie wybierali w tej sprawie opinie głoszące, że był to pogrom Żydów dokonany przez tłum "antysemickich Polaków", stanowczo odrzucając wszelkie przypuszczenia na temat roli NKWD i polskiej bezpieki. (Zachowanie to zresztą nie dziwiło w przypadku redaktorów postkomunistycznego tygodnika.) Typowe pod tym względem były artykuły Jerzego Sławomira Maca. W artykule "Kompleks Kielc" ("Wprost" z 30 czerwca 1996 r.) J.S. Mac przypuścił gwałtowny atak na Krzysztofa Kąkolewskiego za jego twierdzenie o roli NKWD w zbrodni kieleckiej. Przypisując ją polskim tłumom, Mac nazwał zbrodnię kielecką "jedną z największych hańb powojennej Europy". W innym tekście - "Zwyczajna zbrodnia" ("Wprost" z 7 lipca 1996 r.), Mac znowu zaatakował K. Kąkolewskiego, zarzucając mu, że u niego "wiara w tysiące agentów NKWD przebranych za bogobojnych kielczan zastąpiła dawny szacunek dla faktów". W rzeczywistości - wbrew Macowi - w zbrodniczych działaniach wcale nie uczestniczyły "tysiące" kielczan. Według ustaleń IPN tłum na ul. Planty nigdy nie przekroczył liczby 500 osób. W kolejnym artykule o zbrodni kieleckiej - "Ukłucie wstydu" ("Wprost" z 14 lipca 1996 r.), Mac posunął się do najskrajniejszego zafałszowania, twierdząc, że 4 lipca 1946 r. "w pogromie uczestniczyło ok. 15 tys. kielczan". Porównajmy tę wyssaną z palca Maca liczbę z danymi IPN o maksimum 500 osobach uczestniczących w wydarzeniach na Plantach.
Tenże redaktor "Wprost" J.S. Mac snuł również antypolskie oskarżenia przy okazji badań sprawy zbrodni w Jedwabnem. W tekście pt. "Upiory Jedwabnego" ("Wprost" z 28 stycznia 2001 r.) Mac z oburzeniem reagował na wszelkie próby podważania podanej przez taki "autorytet" jak J.T. Gross liczby zamordowanych w Jedwabnem Żydów. Akcentował, że etnolog z UJ Dariusz Czaja uważa za hańbę rozważanie, czy w Jedwabnem zginęło 1600 Żydów, czy "tylko" 900 Żydów. Okazało się w czasie ekshumacji, że zginęło o wiele mniej, bo od 250 do 300. Zapytajmy, czy nie było raczej hańbą domaganie się przyjmowania na wiarę twierdzeń Grossa w odniesieniu do liczby zamordowanych Żydów? Jako jaskrawy dowód "polskiego antysemityzmu" przyjmował Mac twierdzenia, że stodoła w Jedwabnem była za mała, by pomieścić 1600 osób. Mac z werwą formułował najbardziej absurdalne antypolskie twierdzenia w stylu: "Polacy ze swą ksenofobią i nigdy nie wyplenionym antysemityzmem pasują do wschodnioeuropejskiego otoczenia". Zaledwie dwa lata później te antypolskie dywagacje Maca zostały miażdżąco obalone, o dziwo, w tekście Dawida Warszawskiego. Ubolewając nad wciąż nasilającymi się rozmiarami antysemityzmu w zachodniej Europie, D. Warszawski przyznawał: "Na Zachodzie sytuacja jest na tyle poważna, że w kwietniu ubiegłego roku [2002 - J.R.N.] szefowie MSW Francji, Niemiec, Wielkiej Brytanii, Belgii, Hiszpanii we wspólnym oświadczeniu potępili "falę rasistowskiej przemocy". Według Warszawskiego: "Na tym tle sytuacja na wschodzie Europy wygląda pocieszająco" ("Nowe getto Żydów", "Wprost" z 26 stycznia 2003 r.). Dość przypomnieć takie fakty jak spalenie synagogi w Marsylii, podpalenie synagogi w Lyonie czy obrzucenie butelkami z benzyną żydowskiej świątyni w Erfurcie. Wiceszef Centralnej Rady Żydów w Niemczech Michel Friedman uskarżał się, że co roku niszczone jest 60 cmentarzy żydowskich w Niemczech (według tekstu P. Cywińskiego pt. "Cichy pogrom", "Wprost" z 2 września 2001 r.). Redaktor "Wprost" Piotr Cywiński przypomniał w wywiadzie z Paulem Spieglem, przewodniczącym Centralnej Rady Żydów w Niemczech, iż "56 lat po wojnie przed berlińską synagogą stoją policyjne wozy pancerne, całodobową ochronę mają cmentarze i inne obiekty żydowskie" (Niemiecki mur, Rozmowa P. Cywińskiego z P. Spieglem, "Wprost" z 2 września 2001 r.). Tomasz Lis wypłakiwał się we "Wprost", że większość zachodnich Europejczyków uznała Izrael za szczególnie wielkie zagrożenie dla świata. Ponadto - jak się okazało - "najwięcej osób uważających Izrael za największe zagrożenie dla światowego pokoju jest wśród ludzi wykształconych" (Hańba europejska, "Wprost" z 16 listopada 2003 r.).
Na tle nasilenia antysemityzmu w Europie Zachodniej nagle nawet we "Wprost" zaczęto uznawać polski antysemityzm za "marginalny" (K. Grzybowska, Antysemityzm zastępczy, "Wprost" z 10 lipca 2005 r.). Zrobiono to rzeczywiście rychło w czas! Dariusz Baliszewski, sam skądinąd wypisujący od czasu do czasu zupełne bzdury o polskiej historii, przyznał poniewczasie: "Gdzie jest ten polski nacjonalizm, skoro Polska jest jedynym europejskim krajem, w którym w ostatnich latach poprawiło się nastawienie do obcokrajowców, w tym czarnoskórych i Azjatów?" (Czy jesteśmy nacjonalistami?, "Wprost" z 2 kwietnia 2006 r.). Jak na tle tych opartych na faktach tekstów D. Warszawskiego, P. Cywińskiego, K. Grzybowskiej i D. Baliszewskiego, publikowanych na łamach "Wprost", wyglądały cytowane tu wcześniej antypolskie uogólnienia J.S. Maca? Dlaczego nie zareagował na nie nikt z redakcji "Wprost"? Tylko kto miał zareagować?
Sprawa Jedwabnego stała się okazją do wysunięcia różnych antypolskich oskarżeń przez Valerego Amiela, byłego przedstawiciela Izraela w Międzynarodowym Funduszu Walutowym. Zaiste wielce ciekawa to postać. Pamiętam, jak zaledwie na miesiąc przed wykryciem afery Baksika i Gąsiorowskiego Amiel zachwalał Baksika jako swego rodzaju "cudotwórcę" w sferze gospodarki. Mówił do redaktorów "Gazety Bankowej", że przy Baksiku czuje się jak Salieri przy Mozarcie. Baksik - Mozart. To jest to! Specjalista od tego typu porównań V. Amiel stwierdził na łamach "Wprost", iż "Jedwabne to tragiczny przykład ludobójstwa dokonanego rękoma Polaków" (Prawda lustra, "Wprost" z 4 lutego 2001 r.). W tymże tekście Amiel z werwą, po mentorsku pouczał Polaków, że jest ciągle jeszcze zbyt wiele zafałszowań spraw żydowskich w polskich podręcznikach. W rzeczywistości nigdy błędy w polskich podręcznikach na temat spraw żydowskich nie dorównywały skali przekłamań na temat Polaków, jakie występowały w izraelskich podręcznikach. Jakże często oskarżano nas tam o współudział w mordowaniu Żydów w czasie wojny lub nazywano obozy zagłady "polskimi". Spośród różnych kłamstw o Polsce w izraelskich wypisach do nauki historii znalazł się m.in. tekst głoszący, że J. Piłsudski "wprowadził dyktaturę. Po jego śmierci przerodziła się ona w dyktaturę faszystowską, trwającą aż do wybuchu II wojny światowej. W latach 30. Polska zniechęcona słabością Francji, zawarła przymierze z nazistowskimi Niemcami". Tak to w podręczniku izraelskim znalazło się kłamstwo godne propagandystów z kręgu Goebbelsa czy Mołotowa!
W czasie publikowanej w lutym 2001 r. we "Wprost" rozmowie J.S. Maca z J.T. Grossem doszło do ataku Grossa na Sławomira Radonia, szefa kolegium IPN. Gross, aby podkreślić swą rzekomą "wielkoduszność" wobec Polaków, zaakcentował: "(...) nie chciałem publikować "Sąsiadów" najpierw w Ameryce, by nie generować antypolskich nastrojów" (Próba sumienia. Rozmowa J.S. Maca z J.T. Grossem, "Wprost" z 11 lutego 2001 r.). Kilka lat później Gross dziwnie nie miał żadnych skrupułów, publikując o wiele bardziej antypolską książkę "Fear" (Strach) najpierw w USA. A propos "Strachu" Grossa - kiedy wreszcie "Znak" wyda zapowiedziany przez to wydawnictwo przekład "Strachu" Grossa? Deklarowany przez wydawnictwo termin już minął. Być może przestraszono się całkowitej kompromitacji z powodu wydania tego antypolskiego i antykatolickiego - co tu dużo mówić - gniota. Czemu jednak nie mają odwagi cywilnej, by przyznać to polskim czytelnikom?
Wśród publikacji o Jedwabnem "wyróżnił się" swą oskarżycielską gwałtownością artykuł Dawida Warszawskiego (Geberta) pt. "Trupi uścisk" ("Wprost" z 15 lipca 2007 r.). Gross atakował to, że "do Jedwabnego potrafił przyjechać prezydent, lecz nie premier i prymas. Moralny szantaż, który każe kryć, usprawiedliwiać, czy choćby rozumieć sprawców zbrodni - bo on wszak z naszych - nic nie stracił jeszcze całej siły swego trupiego uścisku". Dość szokujący był taki typ oskarżeń rzucanych pod adresem Prymasa Polski Józefa Glempa i premiera Jerzego Buzka.

Polacy jako "okrutnicy" i "kaci"
Jednym z ulubionych motywów tematyki "Wprost" stało się przyprawianie Polakom gęby "okrutników" i "katów" wobec innych nacji, wbrew jakiejkolwiek prawdzie historycznej. Na przykład jeden z antypolskich zagończyków "Wprost" Wiesław Kot pisał w tekście pt. "Nałóg współczucia" ("Wprost" z 25 czerwca 1995 r.), że "Polacy, którzy kochają rolę ofiary, nie mogą znieść, iż wobec Żydów zdarzało im się wystąpić w roli kata". Podobnego typu ataki na Polaków zaznaczyły się szczególnie mocno w publicystyce Jerzego Sławomira Maca. Najskrajniejszy pod tym względem był tekst pt. "Nasze winy", nie wiem czemu akcentujący w tytule słowo "Nasze", gdy pisany był z pozycji zajadłego wroga Polski i Polaków. Dodatkowo oburzał fakt, że artykuł pełen pomówień pod adresem Polaków ukazał się 24 grudnia 2000 roku, stanowiąc dość szczególny "prezent pod choinkę". Kiedyś Polaków Sowieci mordowali w wigilię Świąt Bożego Narodzenia, paszkwilant z "Wprost" w tym uroczystym dniu próbował mordować nas piórem. Już na wstępie Mac zaczynał od najskrajniejszych oskarżeń, pisząc: "Pielęgnujemy zbiorowe przeświadczenie, że byliśmy heroicznymi ofiarami procesów dziejowych: wojen, agresji sąsiadów, spisków wielkich mocarstw i zdrady sojuszników. Jak inne nacje idealizujemy przeszłość, a przecież "Chrystus narodów" nader często występował w roli kata".
Wbrew kłamstwom Maca mamy pełne prawo mówić o sobie jako ofiarach agresji sąsiadów, choćby w kontekście rozbiorów, w których jednym z rozbiorców była Austria, tak "odwdzięczająca się" nam za uratowanie Wiednia przez Jana III Sobieskiego. W odróżnieniu od innych nacji Polacy prawie nigdy nie uprawiali wojen zaborczych, a szlachta polska przeforsowała jako swój przywilej ogromne utrudnienia w podjęciu jakiejkolwiek decyzji walki poza granicami Polski. Jako państwo grzeszyliśmy nadmierną wielkodusznością wobec pokonanych wrogów - vide nieszczęsny "hołd pruski". Trudno wręcz porównywać rejestr krzywd wyrządzonych przez nas innym z rejestrem zbrodni popełnionych na Polakach przez Rosjan, Niemców czy Ukraińców.
Mac starannie zafałszowuje bilans stosunków ukraińskich w XX wieku. Gromko oskarża nas o pacyfikacje wsi ukraińskich w latach 30. i o akcję "Wisła", równocześnie całkowicie przemilczając wymordowanie ponad stu tysięcy Polaków przez ukraińskich nacjonalistów na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej w latach 1942-1943. Przemilcza ludobójcze rzezie, w czasie których dopuszczano się najohydniejszych okrucieństw, rozbijania główek niemowląt o ściany domów, obcinania piersi kobietom, przecinania piłami brzuchów mężczyzn. Równie kłamliwy jest kreślony przez Maca obraz stosunków z Żydami, począwszy od podanych przez paszkwilanta z "Wprost" zmyśleń o 150 pogromach Żydów w latach 1935-1937. Z tekstu Maca zupełnie wyparowała zbrodnicza rola Niemców, nagle zastąpiona przez antypolskie oskarżenia typu: "Bez niczyjej pomocy Polacy wymordowali swych żydowskich sąsiadów w Jedwabnem i Radziłowie (...)". Pomijając najkrótsze nawet konstatacje o zbrodniach niemieckich w Polsce, Mac rozpisywał się o tym, jak bardzo byliśmy okrutni wobec Niemców po wojnie, akcentując: "Charakter czystki etnicznej nosiła powojenna, obfitująca w akty okrucieństwa, deportacja Niemców. Ofiarą tego aktu odpowiedzialności zbiorowej były głównie dzieci, starcy, inwalidzi i kobiety. W obozach przejściowych w Łambinowicach, Potulicach, Mysłowicach, Świętochłowicach, Sikawie i Blachowni osadzeni marli z głodu". Mac całkowicie przemilcza fakt, że w najgorszym z tych obozów - Świętochłowicach, gdzie rzeczywiście doszło do zbrodniczych, wręcz ludobójczych działań, Polacy nie byli katami, lecz ofiarami razem z Niemcami. Katami byli tam wyłącznie żydowscy ubecy na czele z osławionym Salomonem Morelem i Lilą Potok.
Mac próbował podważyć jako mit twierdzenie, że byliśmy narodem bez Quislinga. Nie był to znów żaden mit, lecz jeden z podstawowych faktów, z których możemy być dumni. Chwalili nas za to przywódcy aliantów: Roosevelt i Churchill, chwalili przeróżni inni politycy i przywódcy książek, od bohaterskiego przywódcy węgierskiego ruchu oporu Andre Bajcsy-Zsilinszkiego po autora wstrząsającego pamiętnika z getta warszawskiego pt. "Scroll of Agony" Chaima Kaplana. Jako rzekomy mit przedstawia Mac stwierdzenie, że byliśmy "najweselszym barakiem w obozie". Twierdzi, że stopień sowietyzacji państwa, zniewolenia społeczeństwa i jego penetracji przez aparat przemocy i propagandy nie były mniejsze w Polsce niż w innych krajach socjalistycznych, a zachowania opozycyjne "były udziałem znikomej części społeczeństwa". I znów trzeba prostować ordynarne kłamstwa J.S. Maca. To przecież tylko opór społeczeństwa powstrzymał w Polsce niszczenie Kościoła w tak bezwzględny sposób, jak gdzie indziej w krajach tzw. obozu socjalistycznego. Tylko w Polsce nie doszło m.in. do likwidacji zakonów. Tylko w Polsce po 1956 r. doszło do kilkunastu wystąpień tłumów wiernych w obronie Kościoła i krzyża, nie mówiąc o faktycznie wygranej przez Kościół batalii wokół Millenium w latach 1965-1966. Tylko w Polsce nie doszło do kolektywizacji wsi. Tylko Polacy - obok Litwinów - mogli poszczycić się długotrwałą walką zbrojną podziemia niepodległościowego przeciwko reżimowi. Tylko w Polsce doszło do tylu zrywów przeciw reżimowi: powstanie w Poznaniu w czerwcu 1956 r., protesty studenckie w 1968 r., bunt robotników Wybrzeża w 1970 r., bunt robotniczy w Radomiu i Ursusie w 1976 r., wielki zryw solidarnościowy lat 1980-1981, który ogarnął tak wiele milionów osób. Nudzi wręcz konieczność przypominania tak oczywistych faktów w zderzeniu z kłamstwami opublikowanymi we "Wprost". Co zaś do rzekomo "znikomo" małej opozycji w Polsce, to była ona bez porównania większa niż w Czechosłowacji, NRD, na Węgrzech czy w Bułgarii. Była ona rzeczywiście największa w całym tzw. obozie i na niej właśnie wzorowali się opozycjoniści w innych krajach. Mac głosi: "Prysnąć może też mit o Kościele niezłomnym", powołując się na donosicielstwo pewnej grupy księży. Przemilcza tylko fakt, że takie donosicielskie zachowania stanowiły prawdziwy margines w działalności duchowieństwa w Polsce. Duchowieństwa, którego wielka część zachowywała się z niebywałym heroizmem, płacąc za to ogromnymi ofiarami, choćby śmiercią bohaterskich kapłanów: Kotlarza, Popiełuszki, Suchowolca, Niedzielaka i tylu, tylu innych.

Druga Rzeczpospolita jako "ciemny kraj sarmacki"
Jerzy Sławomir Mac zaatakował w swoim paszkwilu również Drugą Rzeczpospolitą, robiąc to w stylu pismaków z najgorszych czasów stalinowskich. Oto próbki jego nikczemnej "stylistyki": "II RP usytuowała się na marginesie Europy. Przypominała bardziej latynoamerykańską republikę bananową niż cywilizowane państwo - stwierdza Henryk Wrzosek, historyk państwowości. (...) Obozem koncentracyjnym w Berezie Kartuskiej i internowaniem bez sądu Polska wyprzedziła podobne praktyki w Niemczech hitlerowskich. Czystki etniczne na wschodnich rubieżach były czymś nieznanym w ówczesnej Europie. (...) Po przyjęciu konstytucji kwietniowej Polska, ze swą religią państwową, odpowiedzialnością prezydenta przed Bogiem i historią, dążeniem do anarchii, gettem ławkowym, pogromami mniejszości i sejmowymi bojami o zakaz uboju rytualnego - cofała się wręcz do średniowiecza. Powoływanie się na ciągłość z II RP w naszych staraniach do UE nie jest dobrą rekomendacją, gdyż był to nadal ciemny kraj sarmacki, nie zaś europejski - przekonuje Henryk Wrzosek".
Przy ocenie kłamstw paszkwilu Maca zacznijmy od tego, że przytaczany przezeń jako rzekomy autorytet "historyk państwowości" Henryk Wrzosek jest osobą zupełnie nieznaną w kręgach historyków. Natychmiast po lekturze tekstów Maca zajrzałem do zbiorów Biblioteki Narodowej i... nie znalazłem tam żadnej książki mitycznego Henryka Wrzoska. Być może jest to jakiś maturzysta, bo wyrażane przezeń poglądy nie wskazują na jakikolwiek wyższy stopień wykształcenia. A nawet maturzysta powinien się ich wstydzić. Przypomnijmy, że mimo pewnych ograniczeń demokracji sytuacja w Polsce była bez porównania lepsza niż w wielu innych krajach Europy, choćby w Związku Sowieckim, Niemczech, Włoszech, Hiszpanii, na Węgrzech, w Grecji, Portugalii, Turcji etc. Nie było w Polsce żadnych czystek etnicznych. Przeciwnie, to Polacy padli ofiarą sowieckich czystek etnicznych. W latach 1936-1938 Sowieci wymordowali 111 tysięcy Polaków z Ukrainy i Białorusi, a dalsze kilkaset tysięcy zesłali na wschód. O zbrodniach sowieckich J.S. Mac nic jednak nie pisze. Myślę, że nie warto nawet komentować innych stwierdzeń Maca. Publikując taki tekst, haniebnie skompromitowało się całe "Wprost", i cała redakcja powinna się go wciąż wstydzić, nie mówiąc o potrzebie przeproszenia swych czytelników za tak podły paszkwil przeciwko Polsce. Czy jednak panów Króla i Janeckiego stać na takie uczciwe wyznanie winy?

Polska jako kraj "marazmu intelektualnego" od XV wieku
Zgodnie z generalną skłonnością redakcji "Wprost" do oczerniania Polski i Polaków na łamach tego tygodnika starano się wysuwać najskrajniejsze negatywne uogólnienia o całej historii rozwoju polskiej nauki czy kultury. Dla przykładu fizyk Łukasz A. Turski "zasłynął" na łamach "Wprost" uogólnieniem, że w Polsce panuje ciągły "marazm intelektualny" od XV w. (!) (Milczenie owiec, "Wprost" z 4 maja 1997 r.). Od XV w., a więc od Włodkowica, Długosza, poprzez Kopernika, Frycza-Modrzewskiego, Heweliusza, braci Śniadeckich, Staszica i Kołłątaja, Kolberga, Wróblewskiego, Olszewskiego, Bobrzyńskiego, Balzera, Konecznego, Skłodowskiej-Curie, Brücknera, do Tatarkiewicza, Twardowskiego, Ajdukiewicza, Znanieckiego, Nitscha, A. Zielińskiego, Weigla, Infelda, Manteuffla, Haleckiego etc. etc... Jak określić postawę autora tego typu uogólnienia o polskim "marazmie intelektualnym" od XV wieku i redakcji, która nagłaśnia tego typu treści? Żeby było zabawniej, zaledwie trzy lata później - w tekście "Wprost" z 16 kwietnia 2000 r., można było przeczytać wypowiedź tegoż samego prof. Łukasza A. Turskiego, fizyka: "Polski wkład w światową naukę jest naprawdę ogromny". Czyżby pan Ł.A. Turski zapomniał, że trzy lata temu pisał wręcz przeciwne rzeczy? A może wreszcie douczył się przez trzy lata prawdy o roli polskiej nauki?

O narodowej historii
Postkomunistom z "Wprost" oczywiście bardzo nie odpowiadało odsłanianie "białych plam" na temat komunistycznych zbrodni. Jako odpowiedniego "eksperta" w tej sprawie powołano więc autorkę telewizyjnego kabaretu Olgę Lipińską, która przez lata jaruzelszczyzny z całą siłą łasiła się do reżimu. 21 lutego 1993 r. na łamach "Wprost" ukazał się tekst O. Lipińskiej, godny porównania z bredniami najgorszych PRL-owskich propagandzistów typu płk Wiesław Górnicki. W tekście swym Lipińska wyrażała przekonanie, że człowiek opuszczający szkołę jest już "zbrzydzony tematami typu Katyń i łagry, i w ogóle ideologią narodową, preparowaną na użytek półinteligencji".
W redakcji "Wprost" nader chętnie sięgano do tekstów obrzydzających całą polską narodową historię jako rzekomo pełną bezmyślności i nonsensów. Typowy pod tym względem był wywiad ze starym stalinowcem pisarzem Tadeuszem Konwickim, zamieszczony we "Wprost" w styczniu 1993 roku. Przypomnijmy, że Konwicki w latach pięćdziesiątych raz na zawsze wybrał drogę podeptania AK-owskiego patriotyzmu swojej młodości. W książkach posuwał się do skrajnego zaprzaństwa wobec własnego narodu, wobec sprawy, którą wyznawał w czasie wojny, bezwstydnie hańbił wileńskie AK-owskie ofiary stalinizmu i wysławiał arcykata Polski - J.W. Stalina. Raz wszedłszy na taką drogę, przez całe późniejsze życie dorabiał ideologię. Raz zhańbiwszy się podeptaniem patriotyzmu, musiał odtąd stale uzasadniać, że jest on rzekomo sprawą fałszywą i anachroniczną, a przy tym nienawistną. Wypowiadając się w ankiecie "Wprost" z 28 kwietnia 1992 r., Konwicki wyznał: "Nie jestem patriotą, ale nie chcę się do tego przyznać". Tym donośniej akcentował za to skrajny apologetyczny kult Europy, jako przeciwstawienie dla polskiego "zaścianka" i polskiego "barbarzyństwa". W wypowiedzi na łamach "Gazety Wyborczej" stwierdził: "Tę Europę tak powtarzam i to wygląda na jakiś banał kosmopolityczny. Ale nie, jest to dosyć ważna rzecz, dlatego że powiedzmy sobie szczerze - jest to alternatywa wobec barbarzyństwa i dzikości" (cyt. za "Wprost" z 8 sierpnia 1993 r.).
W wywiadzie we "Wprost" ze stycznia 1993 r. Konwicki z werwą perorował: "(...) mam nadzieję - większy wiatr i europejski przeciąg wydmucha ten nasz europejski zaduch". W tymże wywiadzie snuł antypolskie rozważania historiozoficzne: "Polacy mają zakodowany w sobie instynkt samobójczy. (...) Ja całe pięćdziesiąt lat czekałem na to, aby Polacy się zmienili, miałem nadzieję, że w końcu nabiorą sympatycznych cech, ale na darmo" (Instynkt samobójczy. Rozmowa z T. Konwickim, "Wprost" z 3 stycznia 1993 r.). Konwicki, człowiek, który tak haniebnie wysługiwał się stalinizmowi, był autorem książek pisanych w tonacji "gadzinówek", śmiał jeszcze pouczać swój naród i mówić, jak to on bardzo czekał na to, by jego naród się zmienił. Najbardziej groteskowo zaś brzmiały pojękiwania Konwickiego nad tym, że nie nabraliśmy w końcu "sympatycznych czeskich cech" (czytaj: skrajnego oportunizmu i przystosowania się do władzy) w sytuacji, gdy czołowi Czesi odrzucają te właśnie cechy jako skrajnie antypatyczne. Nie kto inny, jak słynny intelektualista czeski i były dysydent - prezydent Vaclav Havel, niejednokrotnie piętnował w przeszłości "bardzo niebezpieczną linię czeskiej polityki", ucieleśnioną w koncepcji "realizmu wulgarnego", mówiąc: "Mam na myśli realizm charakteryzujący się założeniem "lepszy wróbel w ręku niż gołąb na dachu" (...) mówię o "realizmie" czeskich posłów w sejmie austriackim z ich przetargami i przerażającymi ustępstwami, o "realizmie" Benesza w czasach Monachium, o "realizmie" Hachy i jego koncepcji Czech jako oazy spokoju we wzburzonej Europie, o "realizmie" niewolniczej orientacji stalinowskiej Benesza i Gottwalda po wojnie, o "realizmie "konsolidacji Husaka""" (J. Lederer "Czeskie rozmowy", Warszawa, "Przedświt" 1987, wyd. podziemne, s. 27).
Z jakąż lubością nagłośniono we "Wprost" w grudniu 1992 r. antypolskie wypowiedzi Jana Karskiego, który z dawnego podziemnego kuriera państwa polskiego pod koniec życia przekształcił się w żałosnego renegata. W wywiadzie dla "Wprost" Karski głosił zgodnie z tezami skrajnego masochizmu narodowego m.in.: "W ciągu minionych trzystu lat przegraliśmy wszystkie wojny, wszystkie powstania, wszystkie zrywy narodowe. Jedyny wyjątek to wojna 1920 r. i zwycięstwo "Solidarności" w 1989 r." (Rozmowa z J. Karskim we "Wprost" z 20 grudnia 1992 r.). Trudno zrozumieć, dlaczego Karski zaczął swe wyliczania od trzystu lat, a więc od 1692 roku. Przypomnijmy, że w 1699 r., w pokoju karłowickim Polska odzyskała Kamieniec Podolski. W 1711 r. zakończyła się wojna północna, którą trudno nazwać naszą klęską - formalnie byliśmy stroną zwycięską w wojnie ze Szwecją, choć u boku faktycznego zwycięzcy Piotra I. Wojny o tron Polski między Stanisławem Leszczyńskim a Augustem II, a później Augustem III miały charakter wojen domowych, choć ostatecznie rozstrzygnęła w nich popierająca Sasów Rosja. Fatalne skutki przyniosła klęska pierwszego wielkiego polskiego zrywu - konfederacji barskiej, a potem kolejne klęski - upadek Sejmu Czteroletniego i upadek Powstania Kościuszkowskiego. Czy po 1795 r. można mówić jednak tylko o samych klęskach? Czy można nazwać klęską walkę Legionów Dąbrowskiego po stronie Napoleona, jeśli przyczyniła się ona do powrotu Polski w 1807 r. na mapę Europy w formie Księstwa Warszawskiego? Dwa lata później Księstwo Warszawskie wyszło zwycięsko ze swych pierwszych bojów w wojnie z Austrią, wydatnie powiększając swe terytorium. Później, w XIX w., spotykają nas rzeczywiście same przegrane, choć warto wspomnieć o wygranej gospodarczej Poznańskiego w bojach przeciw germanizacji.
Wiek XX, na szczęście, to nie tylko zwycięstwo 1920 r. i sukces "Solidarności" - jak głosił Karski. To również triumf Powstania Wielkopolskiego w 1918 r. i ostateczny sukces Powstań Śląskich. To również udział w rozpoczętej z powodu napaści na Polskę w 1939 r. wojnie przeciwko III Rzeszy, zakończonej zwycięstwem koalicji, w której uczestniczyliśmy (inna sprawa to kwestia porzucenia Polski wraz z resztą Europy Środkowej na łaskę Rosji przez mocarstwa zachodnie, które w ten sposób przegrały zwycięstwo 1945 r.). Czas powojenny to również zwycięstwo Narodu wobec totalitarnej władzy w październiku 1956 r., w 1966 r. (w czasie Millenium) i w grudniu 1970 r. Wszystko to "dziwnie" przemilczał Jan Karski, bo nie pasowało do jego ulubionego schematu wizji historii, poniżającego Polaków. Żałośnie groteskowe były podjęte we wspomnianym wywiadzie dla "Wprost" przez Karskiego próby wyszydzania polskich tradycji walki "za wolność naszą i waszą". Według Karskiego: "Kiedy Polacy zaczną się "opiekować" albo walczyć za jakiś naród, to przysporzą mu więcej kłopotów niż pożytku. Może więc byłoby dobrze, aby ktoś powiedział: "Polacy nie walczcie o nas!"" (Grzech pychy. Rozmowy z J. Karskim, "Wprost" z 20 grudnia 1992 r.). Szkoda że Karski nie wyjaśnił, na czym polegały rzekome kłopoty przysparzane przez Polaków narodom, za które walczyli. Może by wyjaśnił jednak również przyczyny obchodzenia Dnia Pułaskiego w Stanach Zjednoczonych i sławy Kościuszki jako twórcy fortyfikacji w Westpoint, wysławiania pamięci księcia Poniatowskiego jako marszałka Francji, tradycji bohatera węgierskiej walki niepodległościowej 1848-1849 generała Bema i czci, jaką do dziś otacza się jego postać na Węgrzech. Może by wyjaśnił, dlaczego w Wielkiej Brytanii do dziś wspomina się zasługi polskich lotników w Bitwie o Anglię. W Norwegii wspomina się polskich bohaterów walk o Narwik, we Włoszech czci się pamięć polskich uczestników szturmu na Monte Cassino i polskich wyzwolicieli Bolonii, w Holandii otacza się czcią pamięć polskich wyzwolicieli Bredy (ich rolę upamiętnia m.in. pomnik w centrum holenderskiego miasta).
Przytoczone wyżej fakty najlepiej pokazują, jak systematyczne były działania redakcji "Wprost" oczerniające i ośmieszające polską historię, obliczone na zakompleksienie i upokorzenie Polaków. Czy redakcja "Wprost" zdobędzie się wreszcie na przyznanie się do winy, że swym nihilizmem historycznym i antypolonizmem bardzo mocno szkodziła Polsce przez tak wiele lat? Odpowiem na to pytanie ironicznymi słowami słynnego Kisiela (Stefana Kisielewskiego): "Przypuszczam, że wątpię".

Wednesday, August 22, 2007

Antysemityzm? Jan Paweł II otworzył szeroko cały Kościół na świat żydowski


Antysemityzm?
Nie trzeba dowodzić, że my, Polacy, szanujemy, podziwiamy i lubimy Żydów. I jak przedstawia to genialnie prof. Jerzy Robert Nowak - większość Żydów, naszych i światowych, szanuje nas, lubi nasz kraj, docenia naszą łagodną kulturę. Ale do ciężarów naszej obecnej sytuacji dołącza się i to, że pewne bardziej wpływowe jednostki i grupy atakują Kościół i Polskę uporczywie, ostro, choć bez obiektywnych powodów. I czynią to ciągle w kraju, w UE, USA i niemal na całym świecie. Sytuacja ta jest dla normalnego Polaka nie do zniesienia. Ostatnio również z powodu słów przypisanych ojcu Tadeuszowi Rydzykowi, że prezydent zbytnio ulega lobby żydowskiemu, poruszyły się owe grupy: ambasador Izraela w Polsce Dawid Peleg, Centrum Wiesenthala, Europejski Kongres Żydów i inne, z żądaniami, by Ojca Dyrektora pozbawić pełnionej funkcji. Europejski Kongres Żydów zaczął nawet ubliżać Papieżowi Benedyktowi XVI, że przyjął ojca Tadeusza Rydzyka w Castel Gandolfo, zamiast go zniszczyć. W swoich bezpodstawnych emocjach nie dostrzegają sprzeczności, że nawet gdyby tamte słowa rzeczywiście wypowiedział ojciec Tadeusz Rydzyk, to ich działania właśnie potwierdzają taką myśl, że Żydzi mają wielki wpływ na władze państwowe i kościelne.
W ogóle smutne jest to, że w naszym współżyciu różnych grup, światopoglądów i orientacji niemal wszystkie dysputy są nierzeczowe. Aż człowiekowi szkoda bardzo wielu wybitnych profesorów, jak Bogusław Wolniewicz, Jerzy Robert Nowak, ks. Waldemar Chrostowski i tylu innych, którzy starają się rzeczowo, ze znawstwem problemów i obiektywnie przedstawiać różne nasze sprawy i podejmować dyskusję z inaczej myślącymi. Tamci bowiem często doskonale rozumieją to samo, co i my, tylko mają złą wolę. Dyskusja wtedy jest pustą i fałszywą szermierką słowami. Wspaniale przedstawił to prof. W. Chrostowski, jeśli chodzi o dialog katolicko-żydowski czy polsko-żydowski. Po wielu latach uczestniczenia w tego rodzaju dialogu stwierdził, że pomimo porozumienia stron zdarza się, że brakuje dobrej woli. Bolączką całej naszej polskiej wymiany myśli jest to, że dominuje zła wola i nienawiść. Nasze życie intelektualne nie ma etyki ani kultury. Często nie chodzi o prawdę, lecz o zniszczenie człowieka. Dlaczego np. nie atakuje się u nas prawdziwych antysemitów?
Jan Paweł II otworzył szeroko cały Kościół na świat żydowski, religijny i świecki, i prywatnie sam był - można powiedzieć - filosemitą, a jednak jego postawa i jego działania w tym względzie nie przyniosły pożądanych owoców. Wprost przeciwnie, tym śmielej atakuje się Kościół katolicki, w tym i Kościół polski, i Polskę, przeciwstawiając nas pozornie Janowi Pawłowi II. Zarówno Jan Paweł II, jak i dziś Benedykt XVI modlą się po prostu, żeby Żydzi uznali Jezusa z Nazaretu za Mesjasza. A ks. prof. Ryszard Rubinkiewicz, biblista z KUL, bardzo przyjazny światu żydowskiemu, powiada, że prawdziwy judaizm przetrwał właśnie w Kościele katolickim. I my w Polsce oczekujemy od Żydów, by spełnili swoją misję tak, jak określiła ją święta Księga Tobiasza, a mianowicie, że Bóg rozproszył synów Izraela po świecie po to, by wysławiali Boga przed narodami i by przez nich Pan Bóg ukazywał swoją wielkość (Tb 13, 3-4). Oto Bóg Izraela jest naszym Bogiem. Szkoda tylko, że tak niewielki procent Żydów w diasporze jest wierzących, zwłaszcza spośród arystokracji.

Tuesday, August 21, 2007

Polish prosecutors decide not to investigate alleged anti-Semitic comments by priest





Polish prosecutors decide not to investigate alleged anti-Semitic comments by priest
Brawo niezalezny Sadzie w Toruniu _ miescie Kopernika
Wolnosc slowa i opowiedz na ataki nie jest przestepstwem.
Kuch wale ojczynny!!

Wednesday, August 8, 2007

holocaust industry managers are trying to extort the dollars from the Polish state.


Below is the full text in English of a March 27th broadcast on "Radio Maryja," in which the commentator, Stanislaw Michalkiewicz, attacks Holocaust restitution efforts and questions the existence of two well-known WWII-era massacres of Jews by non-Jewish Polish citizens .

translation : Maciek Zabierowski

And while we here are occupied with implementing democracy in Ukraine and Belarus, the Judeans are sneaking up from the back, trying to force our government to pay protection money, concealing that fact by calling it a compensation. But, let me start from the very beginning.

The demands for compensation emerged in mid-90’s when Poland announced she would join the NATO. The Jewish circles, mostly from the US, demanded a bribe from the Polish government for that. And the government did pay the bribe. It came as a legislation about the relations between the Polish state and Jewish communities, which ordered that the property of the former kehillot be returned to the few existing ones and the World Jewish Restitution Organization in New York. I call this a bribe since from the legal standpoint there should be no ’return’ of property, neither to the Jewish communities nor to the New York organization whatsoever. But what’s done is done.

The World Jewish Congress, which is the main company of the holocaust industry, felt encouraged by such easy money and demanded more than that. The word came from the then WJC Secretary General, Mr. Israel Singer. This time the case was the property left by the Jews killed by Germans. Mr. Singer, himself not being related to those Jews, had the cheek to threaten that Poland ’will be humbled in the international arena’ if she doesn’t satisfy the Congress’ demands and pay at least $60 billion.

As a result of such ’humbling’ we had Jews making scenes in the Auschwitz concentration camp, the exagerration about the incident in Jedwabne and now the preparations for the propaganda event in Kielce to commemorate the anniversary of the so-called ’pogrom’. While the ’humbling’ is going on, there is an effort to remove responsibility from the Germans. The US press, controlled by the holocaust industry, is careful enough never to write about ’the Germans’ but always ’the Nazis’, which even used the ’Nazi language’ while Poland is mistreated as eg. the country of „the Polish concentration camps’. Well, but it’s the Germans who paid at least 100 billion German Marks to Israel and are still paying eg. by supplying submarines. Still, you have to find someone guilty otherwise the world might think that those Jews died from natural causes.

In order to soften the Poles and extort at least $60 billion on one hand you have to damage our reputation by calling us a nation of killers and on the other make us defenseless against Jewish claims by taming us in the spirit of so called ’tolerance’ and ’dialogue’. The ’tolerance’ in fact means accepting the Jewish point of view while ’dialogue’ equals indulging every grim of the holocaust industry.

’Gazeta Wyborcza’ plays a crucial role in this process of taming, being a unique example of the Jewish fifth column in Poland. Last December the representatives of the Israeli authorities visited Poland and demanded Radio Maryja to be silenced as it was crossing up the holocaust industry. At the same time ’Gazeta Wyborcza’, in alliance with some ’useful idiots’ including particular representatives of clergy, fiercely attacked Radio Maryja. Only in December did I find 26 articles about the radiostation. All of them were in the tone of High Priest Caiaphas talking to Jesus. This newspaper campaign aimed at bringing pressure on the government to make concessions to the Israeli government representatives. Not to mention that the Israeli demand to silence Radio Maryja is an unprecedented intervention into Poland’s own internal affairs and violation against the freedom of speech and the freedom of press. Perhaps it’s worthwhile to have a closer look into ’Gazeta Wyborcza’ efforts to supress the free media in Poland.

Why did they launch this campaign against Radio Maryja last December ? Because on the 16th Dec. Mr. David Harris came to Poland and demanded money from the Polish government again. Mr. Harris is in charge of the American Jewish Committee. It is one of the minor companies in the Holocaust industry, which is the only good thing about it. While the World Jewish Congress goes as far as claiming $60 billion, Mr Harris’s Committee demands only $2,5 bln. It’s smaller and cheaper but indolent at the same time. President Kaczynski during his visit in the US asked him for support against the American media using the term ’Polish concentration camps’. Despite his own promises Mr. Harris has no influence on that and the largest US newspapers persist in using the term.

And so Mr. Harris came to Poland on 16th March, demanding the money again. Unfortunately, this time he was promised that the government would try to solve the problem ’by the end of this year’.

Why ’unfortunately’ ? Because from the legal standpoint neither Mr. Harris nor his Committee or the World Jewish Congress should receive any money. According to the Polish law of succession from Oct. 8, 1946, a property had to be claimed before Jan 1st 1949 otherwise it would be nationalized.

This means that the holocaust industry managers are trying to extort the dollars from the Polish state.

Why then, the Polish government made its promise ? One should say this clearly : any attempt to grease this fat chunk of meat with money extorted from Poland, which is a country struggling with economic difficulties, is in contradiction with the need to defend the interest of the nation.

We should remember the pledges to defend the interest of the state in international relations, given by President Kaczynski and PM Marcinkiewicz. May they defend it and have the courage even if Mr. Harris was to come to Poland again with our enemy, Mr. Israel Singer.

Praised be the Lord !

Stanislaw Michalkiewicz

ADL stay away from Radio Maryja.


ADL stay away from Radio Maryja.

Nowe ataki na Polske, Polakow, Watykan I Radio Maryja

We Polish people, Polish groups all over the world are asking ADL to stop bashing Poland and Radio Maryja.

The so called “controversial priest “ it is only in your mind and your own creations.

Millions of Polish people in Poland and in Diaspora do not agree with the constant attacks without any rational base.

Just stop!!!

Polish Groups are protesting about ADL extreme radical antipolonism.

Mr. Foxman of ADL every time you make statements about Poland you use those anti polish slogans. Why?

Why do you call Radio Maryja anti-Semitic? Because they tell the truth.

Every person knows that there is a powerful Jewish lobby.

So what is about this anti-semitic in their statement?

And now you make accusation that there is a Polish lobby in Vatykan.

We polish people respectfully request ADL and Mr. Foxman that you publicly condemn the anti-Polonism that is being spouted by your organization and other Jewish leaders mostly in the United States.

You Mr. Foxman and ADL use this deception and untruthful statement and try to manipulate general public opinion about the Radio Maryja meeting with the Pope.

Calling Radio Maryja “Goebbels with a collar,” why?

For defending our nation and our country? For bringing historical experts and professors of history to the radio.

Wiesenthal Center and ADL are the world experts of “Goebbels Propaganda” as you call Radio Maryja

Note from Wiesenthal Center.

"He is sort of a Goebbels with a collar," said Rabbi Marvin Hier, the founder and dean of the Simon Wiesenthal Center.

Note from ADL”

ADL Asks Pope To Publicly Denounce Polish Priest's Anti-Semitism.
This is just not true!!

Poland is still poor country and Poland will not pay any compensation to radical Israelis mostly living in US and had nothing to do with victims of the Holocaust in Poland during the Second World War by German Army.
Most of them coming now to Poland did live in comfort in the US during the war and did not help the Jews in Poland or Poland in negotiations with Roosevelt and Churchill to put pressure to help Jewish people during the war.

It took polish man Mr. Karski of Poland to come to US and give all the proof of the Holocaust to US President and the US Congress after unsuccessful attempt in Great Britain.

How you dare to get now more money from Poland after you got over $100 billions from Germany and $10 Billions from Switzerland?

What about the Jewish collaborators with the communist Stalin in eastern part of Poland after the 1939 Russia aggression - eastern Poland.
Read the book of Jewish Prof. of History Norman Finkelstein accuses US Jewish institutions - in particular, the Jewish Claims Conference (JCC) - of extorting moneys in the name of needy Holocaust survivors. The Holocaust Industry.


Most Poles were not able to leave communist system in Eastern Europe and they had to deal with it for the next 55 years until the Poles defited the communist and the ended the cold war.
It was not Reagan or Margaret Thatcher. It was the Pope and the Polish People.

If you want any restitutions go to Great Britain, United States and Russia.
Why Poland ?

Poland did not received any restitution from Germany or Great Britain, United States and Russia.
Why you did not include Poland in restitutions when you were getting you billions?

Poland will not give to Jewish community 60 billion dollars as you dare to ask for.

Poland suffers during the world warII more than any other country in the world, same much as Jewish people. We lost about 6 million people and entire country was destroyed. Still Poland was the only one country that never signs official Capitulation to Hitler or Stalin or collaborated with Nazi like French did. On September 1st, 1939, 1.8 million German troops invaded Poland on three fronts; East Prussia in the north, Germany in the west and Slovakia in the south. They had 2600 tanks against the Polish 180, and over 2000 aircraft against the Polish 420. Their "Blitzkrieg" tactics, coupled with their bombing of defenseless towns and refugees, had never been seen before and, at first, caught the Poles off-guard.
By September 14th. Warsaw was surrounded. At this stage the poles reacted, holding off the Germans at Kutno and regrouping behind the Wisla (Vistula) and Bzura rivers. Although Britain and France declared war on September 3rd. the Poles received no help - yet it had been agreed that the Poles should fight a defensive campaign for only 2 weeks during which time the Allies could get their forces together and attack from the west.

On September 17th. Soviet forces invaded from the east. Warsaw surrendered 2 weeks later, the garrison on the Hel peninsula surrendered on October 2nd., and the Polesie Defense group, after fighting on two fronts against both German and Soviet forces, surrendered on October 5th. The Poles had held on for twice as long as had been expected and had done more damage to the Germans than the combined British and French forces were to do in 1940. The Germans lost 50,000 men, 697 planes and 993 tanks and armored cars.


Lech Bajan CEO RAQport.com Polish American Washington DC